W eseju w najnowszym numerze "Foreign Affairs", najbardziej wpływowego periodyku poświęconego polityce zagranicznej USA, były doradca prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego zadaje pytanie, czy 5. Artykuł NATO jest nadal wiarygodny. Artykuł ten ma potwierdzać "zasadę D'Artagnana" (Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego), czyli gwarantować, że NATO przyjdzie z pomocą każdemu krajowi członkowskiemu sojuszu, który stanie się obiektem agresji. Z Artykułu 5. wynika jednak, że niekoniecznie chodzi tu o pomoc militarną. "Strony zgadzają się, że zbrojny atak przeciw jednemu krajowi lub kilku krajom będzie uważany za atak przeciwko wszystkim i w efekcie zgadzają się, że jeżeli taki zbrojny atak nastąpi, każda ze stron traktatu (czyli krajów NATO - przyp. red.) pomoże krajowi lub krajom zaatakowanym przez podjęcie indywidualnie i wspólnie z innymi krajami takich działań, jakie uzna za stosowne, włącznie z użyciem sił zbrojnych, aby przywrócić i utrzymać bezpieczeństwo na obszarze północnoatlantyckim" - brzmi Artykuł 5. Traktatu Waszyngtońskiego, ustanawiającego NATO. Brzeziński zwraca uwagę, że w okresie zimnej wojny takie sformułowanie zadowalało członków NATO, ale obecnie sytuacja jest inna, ponieważ "większość sojuszników USA czuje się teraz stosunkowo bezpiecznie". "Ograniczone, zawierające zastrzeżenie sformułowanie Artykułu 5. daje krajom członkowskim możliwość zrobienia tak dużo, lub tak mało (lub nawet nic), ile uznają za stosowne" - pisze Brzeziński przypominając, że korzystają z tego dziś niektóre państwa zachodnioeuropejskie, unikając większego zaangażowania militarnego w operacji NATO w Afganistanie, mimo iż USA potrzebują tam pomocy sojuszników. "Jeszcze bardziej niepokojące jest znaczenie Artykułu 5. dla samej Europy. Rodzi on kwestię, jak silnie wiążące są NATO-wskie zobowiązania dotyczące zbiorowego bezpieczeństwa. Jeżeli jakiś geopolitycznie zagrożony europejski członek NATO miałby się stać ofiarą zbrojnego ataku, i jeśli USA, Wielka Brytania i inne kraje sojuszu byłyby skłonne przyjść mu z pomocą, ale np. Grecja i Włochy nie, to czy można by wtedy przywołać Artykuł 5?" - pyta były szef amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Brzeziński daje do zrozumienia, że nie, ponieważ w NATO obowiązuje jednocześnie "fundamentalna zasada" podejmowania decyzji przez konsensus - utrzymywana do dziś, mimo iż sojusz powiększył się do 28 państw. Pisze jednak, że sekretarz generalny NATO na podstawie ustaleń ostatniego szczytu sojuszu może powołać zespół, którego zadaniem byłaby reinterpretacja Artykułu 5. "Nie tylko afgańskie wyzwanie, lecz również znaczące zmniejszenie obecności wojskowej USA w Europie, zwiększenie liczby członków NATO, oraz zmiany w kontekście globalnego bezpieczeństwa nakazują ponowne rozpatrzenie tego kluczowego artykułu" - pisze autor. "Nawet jeżeli wojna w Europie nie jest prawdopodobna, słusznym jest zapytać czy jeden członek - lub nawet dwóch-trzech członków - sojuszu bezpieczeństwa zbiorowego ma prawo w efekcie zawetować jakąś jego wspólną odpowiedź. Być może należałoby pomyśleć o sformułowaniu bardziej operacyjnej definicji "konsensusu", kiedy zgadza się przytłaczająca większość, ale nie wszyscy" - konkluduje Brzeziński. Zobacz również: Dowódcy NATO: Potrzebujemy wsparcia Armia USA: Sytuacja się pogarsza