W czasie środowego przesłuchania przed Komisją Sił Zbrojnych Senatu USA Brzeziński mówił o najgorszym scenariuszu, "w którym pewnego dnia (prezydent Władimir Putin) zajmie Rygę i Tallin, co zabierze mu dosłownie jeden dzień". "Będziemy mówić, że to straszne, szokujące, oburzające - dodał politolog. - Ale oczywiście nie możemy nic zrobić", bez ryzyka wywołania potencjalnej wojny nuklearnej. Z tego powodu - zwrócił uwagę Brzeziński - konieczny jest czynnik "odstraszający", który uświadomiłby rosyjskim władzom, "że nastąpi reakcja ze strony NATO". "Rekomenduję przemieszczenie pewnych sił" w tych krajach, w sposób "nieprowokacyjny" - przekonywał. "Kilku amerykańskich żołnierzy w Estonii nie będzie stanowić dla Rosji groźby inwazji" - ocenił Brzeziński, podkreślając, że dzięki temu jednak Putin "będzie wiedział, że jeśli najedzie Estonię, spotka na swojej drodze amerykańskie siły, a jeszcze lepiej kilku Niemców, Francuzów i oczywiście Brytyjczyków". Zbigniew Brzeziński wyraził również opinię, że kraje zachodnie powinny dostarczyć Ukrainie broń o charakterze "obronnym", aby uczynić rosyjską interwencję w tym kraju bardziej kosztowną, dając jednocześnie do zrozumienia, że nie ma planów włączenia Ukrainy do NATO.