Brytyjski dziennik podkreśla, że zorganizowany w Szkocji szczyt klimatyczny miał bardzo zły początek i od samego początku pokazał hipokryzję zebranych na nim liderów politycznych i potentatów biznesu. "Jak powiedział George Orwell, wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych" - zaznacza autorka, Allison Pearson. "VIP-y z niebieskiej strefy COP26 przylecieli z ponad 100 krajów i zostali zwolnieni ze szkockiego programu paszportów szczepionkowych" - podkreśla dziennikarka. "Masz pecha, jeśli jesteś szkockim dzieciakiem bez dostępu do prywatnego odrzutowca, który nie mógł się doczekać bajkowych świateł i zabawy" - dodaje, nawiązując do odwołanych z powodu pandemii wydarzeń bożonarodzeniowych. Pearsons zaznacza również, że na szczycie nie pojawiły się Chiny, Rosja i Brazylia, których określa mianem "największych trucicieli świata". Ponadto autorka krytycznie ocenia wystąpienie prezydenta Joe Bidena, nazywanego przez nią "śpiącym Joe". "Joe zapomina o wielu rzeczach" "Miał szybki błysk dokładnie w momencie, w którym mówca na platformie COP26 powiedział: 'To jedno z najważniejszych wydarzeń w historii'. Kiedy w końcu prezydent USA się obudził, 'przywódca wolnego świata' powiedział delegatom, że Stany Zjednoczone będą 'dawać przykład'" - pisze o zachowaniu Bidena autorka. Podkreśla, że "śpiący Joe" "chyba zapomniał, że właśnie błagał Arabię Saudyjską i OPEC, by wyprodukowały więcej ropy. A nowe dane pokazują, że produkcja energii elektrycznej w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 22 procent - to pierwszy roczny wzrost dla węgla od 2014 roku. Ale hej, Joe zapomina o wielu rzeczach, więc nie powinniśmy brać tego do siebie" - dodaje. Pearsons odnotowuje również dziwne wystąpienie arcybiskupa Canterbury Justina Welby, w którym duchowny "dał się porwać atmosferze ognia piekielnego i siarki i powiedział, że przywódcy zostaną 'przeklęci', jeśli nie osiągną porozumienia w ciągu następnych dwóch tygodni". Ucierpią najbiedniejsi? Autorka artykułu pisze, że ma silne poczucie, iż większość z ludzi naprawdę chciałaby pomóc w ochronie przyrody i klimatu. "Chcemy tych rzeczy, ale wzdragamy się przed pogardą okazywaną w tym tygodniu przez światowych przywódców - a przed nami jeszcze 10 dni" - napisała Pearsons. Przypomina, że przed samym szczytem "400 prywatnych odrzutowców wylądowało na lotnisku w Glasgow, przewożąc światowych przywódców i miliarderów, co 'nieco' podważyło kluczowe przesłanie szczytu, że musimy zmniejszyć nasz ślad węglowy, aby osiągnąć zerową emisję netto do 2050 roku". "Szybko stało się jasne, że mówiąc 'my', mają na myśli biednych ludzi, którzy muszą się poświęcić, aby zrównoważyć nieprzerwane przyjemności globalnej elity" - zauważa.