Książę Edynburga Filip Mountbatten zmarł w piątek rano. "The Post", cytując anonimowe źródło bliskie rodzinie królewskiej, podaje, że Filip w trakcie swojej hospitalizacji między lutym i marcem miał naciskać na wypisanie go ze szpitala. Jego życzeniem miała być spokojna śmierć we własnym domu, "na własnych warunkach", jak to określono w mediach brytyjskich. "Metro", powołując się na jeszcze innego rozmówcę, potwierdza, że książę bardzo nie chciał umrzeć w szpitalu. Źródło gazety ponadto powiedziało, że w ostatnich dniach Filip często kontaktował się z Karolem, swoim synem, który jest księciem Walii oraz następcą brytyjskiego tronu. Obaj mieli "powiedzieć sobie wszystko, co należało powiedzieć". "Żadnego zamieszania" Filip miał prosić także o to, by nie robić z jego powodu "żadnego zamieszania" i zamierzał "robić wszystko po swojemu do końca", jak stwierdzili zgodnie informatorzy. Elżbieta II miała być u przy mężu aż do ostatniej chwili. "Umarł spokojnie ze swoją ukochaną 'Lilibet' u boku" - napisał "The Telegraph". Elżbieta i Filip byli małżeństwem przez ponad 73 lata. Książę Edynburga był najdłużej żyjącym mężczyzną w historii brytyjskiej rodziny królewskiej. Zobacz także: Salwy honorowe w całym kraju. Brytyjczycy upamiętniają księcia Filipa Upamiętnienia księcia Kłopoty Filipa ze zdrowiem zaczęły się w połowie lutego, był hospitalizowany przez miesiąc i przeszedł operację serca. Zmarł w wieku 99 lat, swoje 100. urodziny obchodziłby w czerwcu. Od wczoraj Brytyjczycy składają hołd małżonkowi królowej, m.in. pojawiając się pod rezydencjami Windsorów. Dziś armia brytyjska organizowała w całym kraju ku jego pamięci salwy honorowe. Wystrzały oddano także na niektórych statkach brytyjskiej floty wojennej - Filip służył bowiem w marynarce, m.in. w czasie II wojny światowej.