"Gdyby usiąść z kartką papieru i ołówkiem, szukając najlepszego źródła imigrantów, to po analizie danych procentowych, historycznych i ekonomicznych otoczylibyśmy kółkiem, podkreślili i opatrzyli trzema wykrzyknikami nazwę Polska" - pisze Andrew Marr. I wyjaśnia, że on i jego pokolenie mają do Polski sentyment za Bitwę o Anglię, za polskich intelektualistów i opozycjonistów, za Solidarność, i papieża, który był dla nich gwiazdą tego kalibru, co Nelson Mandela. Ale główna przyczyna tej pochwały polskiej imigracji, to jej pracowitość. Na Wyspach 92 procent Polaków w wieku produkcyjnym pracuje, a przy tym szanuje prawo, wyznaje wartości chrześcijańskie i nie kryją się wśród nich ekstremiści i terroryści. "My pomogliśmy im zarobić, oni pomogli nam. To dobry moment, by powiedzieć: dziękujemy" - pisze Andrew Marr. Zauważa, wprawdzie, że Polska ma ostatnio złą prasę za sprawą rządów PiS, ale dokonując wyborów w obliczu putinowskiego zagrożenia, "musimy sobie zadać pytanie - kto jest naszym prawdziwym przyjacielem" - pisze Andrew Marr -" i ja jestem polonofilem".