Ponad sto przypadków przestępstw na tle rasowym odnotowała brytyjska policja po tym, jak Brytyjczycy w referendum zdecydowali o opuszczeniu Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że zwolennicy Brexitu przekonywali społeczeństwo m.in. argumentami o napływie obcokrajowców z biedniejszych krajów Wspólnoty. Wśród ofiar są między innymi Polacy, stanowiący najliczniejszą europejską mniejszość narodową na Wyspach. "The Independent" opisuje przypadek Agaty Brzeźniak, która przyjechała do Wielkiej Brytanii w wieku 17 lat, a obecnie jest na drugim roku doktoratu z chemii. Na Wyspach mieszka już osiem lat. "Anglia to mój dom. Czułam się tu doceniona, żyło mi się bezpiecznie" - to słowa Polki dla "The Independent". "Jak wielu Polaków żyjących na Wyspach obawiałam się, że wynik referendum unijnego spowoduje wzrost nietolerancji, dyskryminacji i rasizmu. Nie sądziłam jednak, że będzie to tak nagłe, gwałtowne i podszyte agresją" - powiedziała. Jak twierdzi Brzeźniak, kilka godzin po ogłoszeniu wyników referendum podeszła do niej kobieta, która spytała ją o kraj pochodzenia. Pani Agata odpowiedziała jej, że jest Polką. Wtedy usłyszała, że powinna "zacząć się bać" i będzie musiała uzyskać wizę, jeżeli chce zostać w "moim" kraju. "Jej jadowity uśmiech i sposób, w jaki na mnie patrzyła, spowodował, że się rozpłakałam" - relacjonuje Brzeźniak. Antyimigranckie wystąpienia w Londynie. "Dość polskiego robactwa" Kolejny atak na polską społeczność na Wyspach Brytyjskich