- Naszym głównym celem jest ustosunkowanie się do obaw środowisk żydowskich. Chcemy, aby lider konserwatystów uspokoił nas, że ani Kamiński, ani Zile, nie mieli w przeszłości związków z organizacjami neofaszystowskimi lub kwestionującymi holokaust - powiedziała rzeczniczka BJD. Kamiński był jako nastolatek członkiem organizacji Narodowe Odrodzenie Polski (NOP) i obecnie przewodniczy klubowi Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), w którego skład wchodzą brytyjscy konserwatyści, PiS, czeska ODS i Zile. Łotysz reprezentuje partię Dla Ojczyzny i Wolności oskarżaną o to, że politycznie rozgrzesza łotewską formację SS. W brytyjskiej prasie Kamiński był też krytykowany za wypowiedzi na temat zbrodni w Jedwabnem, z okresu, gdy był posłem AWS z Łomży. Kamiński został też w zeszłym tygodniu zaatakowany na zjeździe Partii Pracy przez ministra spraw zagranicznych Davida Milibanda i w serii artykułów lewicowego "Guardiana". "Niepokoi nas to, że podyktowane względami politycznymi zarzuty wysuwane przez Partię Pracy i jej politycznych sojuszników zostały dostrzeżone przez BJD. Zarzuty te kilkakrotnie zostały zdemaskowane jako fałszywe. Będziemy w kontakcie z BJD, by uzmysłowić tej organizacji, że nie są one poparte żadnymi dowodami i że są stronnicze" - zaznaczył w oświadczeniu rzecznik Williama Hague'a, uważanego w Partii Konserwatywnej za prawą rękę Camerona. Rzeczniczka BJD zaprzeczyła, by żydowskie lobby kierowało się polityczną motywacją. - Nie chcemy, by któraś z partii politycznych wykorzystywała BJD w politycznym sporze na temat antysemityzmu. Jednak każde oskarżenie dotyczące związków z nazizmem lub kwestionowania holokaustu traktujemy bardzo poważnie - oznajmiła. - Jesteśmy w okresie przedwyborczym. Różnice między obu głównymi partiami politycznymi nie są duże i każda z nich usiłuje je wyolbrzymiać, by zdobyć sobie punkty. Nie zmienia to faktu, że polityczny sojusz z PiS jest dla torysów kłopotliwy - powiedziała Anita Prażmowska, profesor historii z London School of Economics. - Lewica nie ma monopolu na ataki na Kamińskiego. Także konserwatyści są zaskoczeni tym, że Cameron wszedł w sojusz z PiS. Generalnie brytyjski polityczny establishment jest liberalny i Kamiński źle mu się kojarzy - wskazała. Kamiński był we wtorek gościem na dorocznym zjeździe torysów w Manchesterze. Wypowiadał się na spotkaniu na temat UE i był gościem lunchu wydanego przez konserwatywne Stowarzyszenie Przyjaciół Izraela. "PiS nie jest partią homofobów" Lider opozycyjnej brytyjskiej Partii Konserwatywnej David Cameron oświadczył, że partia PiS, z którą torysi tworzą wspólny klub w Parlamencie Europejskim, nie jest partią homofobów, choć jest przeciwna związkom małżeńskim osób tej samej płci. Wypowiadając się dziś w wywiadzie dla telewizji Sky, Cameron ustosunkował się do skierowanego na jego ręce listu grupy aktorów na czele z komikiem i prezenterem radia oraz telewizji BBC Stephenem Fry'em. Sygnatariusze listu apelują do Camerona, by odciął się od poglądów swoich politycznych sojuszników z PiS. - Nie uważam Prawa i Sprawiedliwości za partię homofobów. Polska jest krajem katolickim. Większość partii politycznych w Polsce zajmuje takie właśnie (zgodne z nauką Kościoła katolickiego) stanowisko w kwestii małżeństw homoseksualnych - wskazał Cameron. - Nie zgadzam się z nimi, ale PiS nie jest partią homofobów - dodał. Zapewnił, że "w najbliższym czasie odpowie bardzo jasno na list". Wystosowanie listu zbiegło się z udziałem Michała Kamińskiego, przewodniczącego klubu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w dorocznym zjeździe torysów w Manchesterze. W proteście przeciwko obecności m.in. Kamińskiego z udziału w towarzyszącej zjazdowi imprezie, która miała pokazać, iż torysi nie są wrodzy wobec gejów, wycofał się Ben Summerskill, szef organizacji Stonewall broniącej praw homoseksualistów. W przeszłości o wrogość wobec gejów oskarżano konserwatywną premier Margaret Thatcher. Cameron daje do zrozumienia, że to przeszłość. We wtorkowym wywiadzie dla telewizji Channel 4, krytykując politycznych sojuszników torysów w Parlamencie Europejskim, Fry zaatakował rzekomy wzrost tendencji prawicowo-nacjonalistycznych w Polsce i powiedział: "Pamiętamy, po której stronie granicy był Auschwitz". Fry chce, by Cameron odciął się od tego, co nazwał "plugawą retoryką PiS w kampanii wyborczej". Rzecznik ambasady RP w Londynie zapowiedział interwencję w sprawie tej wypowiedzi.