Problem nabiera powagi, gdyż konserwatysta Teddy Taylor mówi, iż wielu z jego kolegów "ma wyraźne trudności w poruszaniu się prosto wzdłuż korytarzy". Wydanie magazynu "The Caterer and Hotel Keeper" z tego tygodnia zauważa, iż zaopatrzenie parlamentu w piwo podwoiło się od zeszłego października zeszłego roku. Federacja Browarów, zaopatrująca w trunki bary i restauracje w obrębie Pałacu Westminsterskiego, poinformowała, iż spożycie piwa ukształtowało się na poziomie ok. 1,25 tysiąca litrów miesięcznie. Spożycie wzrosło m.in. z tego też względu, że w parlamentarnych barach piwo jest tańsze niż w miejskich pubach. - Doszło do tego, że parlamentarne sale obrad świecą pustkami podczas gdy w barach kłębią się spragnieni rajcowie. To wielka tragedia. Jest tylu młodych i dobrych ludzi, którzy wstępują do parlamentu w nadziei, że są w stanie uczynić coś dobrego dla kraju - powiedział Reuterowi Taylor. - Ale zaraz potem orientują się, że ich wpływ na zmiany jest niewielki, by nie powiedzieć żaden. I kiedy zdają sobie z tego sprawę to zaczynają zaglądać do baru.