Sędzia Michalis Papatanasiu powiedział ogłaszając wyrok, że wziął pod uwagę wiek kobiety, jej dotychczasową niekaralność i wyrażenie skruchy. "Wszystkie czynniki łagodzące zostały wzięte pod uwagę, ale nie zmniejsza to powagi przestępstwa" - stwierdził sędzia i podkreślił, że na podstawie zeznań Brytyjki 12 mężczyzn zostało zatrzymanych. Wcześniej, 30 grudnia 2019 roku, sąd uznał kobietę za winną wprowadzenia w błąd organu wymiaru sprawiedliwości Cypru. Brytyjka twierdziła jednak, że została zmuszona do wycofania zeznań przez policję. Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab powiedział, że są "poważne obawy" dotyczące tego, jak 19-latka była traktowana. Jej prawnicy twierdzą, że ich klientka cierpi na zespół stresu pourazowego. Zapowiedzieli, że będzie się odwoływać od wyroku. We wtorek przed sądem w obronie skazanej demonstrowało ok. 150 kobiet. Skandowały m.in. "Obwinianie ofiary jest drugim gwałtem". Brytyjka zgłosiła, że została zgwałcona przez 12 nastoletnich Izraelczyków w połowie lipca 2019 roku w pokoju hotelowym w mieście Ajia Napa. Została aresztowana po tym, jak wycofała zeznania. Izraelczycy zostali zwolnieni z aresztu po 10 dniach, wkrótce po tym, jak Brytyjka wycofała zeznania; nie usłyszeli żadnych zarzutów. Nie musieli też stawić się w sądzie, bo sprawa nie dotyczyła gwałtu, tylko wprowadzenia w błąd organu wymiaru sprawiedliwości. Przed sądem Brytyjka powtórzyła, że była w pokoju hotelowym z jednym z Izraelczyków, z którym - jak mówiła - łączył ją związek. Później w pomieszczeniu zjawili się pozostali nastolatkowie i - jak twierdzi - ją zgwałcili. Dodała, że wycofała pierwotne zeznania pod naciskiem policji w trakcie natarczywych przesłuchań, przy których nie było prawnika. Prokuratura i sąd odrzuciły jednak te twierdzenia. Świadek obrony Marios Matsakis, patolog sądowy, zeznał, że ślady na ciele Brytyjki odpowiadają obrażeniom ofiary gwałtu. Jak przekonywała prokuratura, oskarżona skłamała, bo była niezadowolona, że została sfilmowana w czasie odbywania stosunku płciowego.