Trwające od listopada 2009 roku dochodzenie miało zbadać, czy opinia publiczna była błędnie poinformowana o zagrożeniach związanych z dyktaturą Saddama Husajna i o rzekomej groźbie użycia broni chemicznej przez jego reżim, co miało uzasadnić inwazję na Irak. Mają być także przedstawione wnioski na przyszłość. Kancelaria premiera Davida Camerona poinformowała w poniedziałek, że szef rządu porozumiał się z prowadzącym dochodzenie sir Johnem Chilcotem co do ostatecznej daty publikacji, która została wyznaczone na 6 lipca. Dokument, który opracowano na podstawie ponad 150 rozmów z przedstawicielami ówczesnych najwyższych brytyjskich władz, będzie liczył ponad 2,6 miliona słów - więcej niż "Wojna i pokój" Tołstoja; przełoży się to na około 8-10 tys. stron tekstu. Raport został sprawdzony pod kątem ewentualnego zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego Wielkiej Brytanii, a każdej osobie krytykowanej w ramach wniosków ze śledztwa dano prawo do zapoznania się z nimi i przygotowania odpowiedzi. Publikację raportu wielokrotnie odkładano ze względu na ryzyko dla relacji między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi, jakie mogłaby ze sobą pociągnąć publikacja korespondencji i szeregu dokumentów opracowanych przed konfliktem w Iraku i w trakcie jego trwania. Ostatnia zmiana daty publikacji była związana z ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Eksperci spodziewają się, że wnioski ze śledztwa będą bardzo krytyczne wobec ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira i kierowanego przez niego rządu Partii Pracy. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)