Szef ogólnokrajowego zespołu policyjnego do walki ze skutkami nadużywania alkoholu stwierdził, że nie widzi powodu, dlaczego policja i służba zdrowia miałyby tracić czas i pieniądze na cucenie wyczerpanych awanturami pijaków.- Niech oni sami zapłacą za to w izbie wytrzeźwień - powiedział komendant Adrian Lee.Jej brytyjska wersja, zwana z angielska "drunk tank", byłaby sprywatyzowana i zatrzymani przez policję osobnicy rozrabiający po pijanemu narażeni byliby już nie tylko na mandat do 80 funtów, ale i na koszt pobytu - od 300 do 400 funtów.W zeszłym roku brytyjska policja wymierzyła 31 tysięcy mandatów za pijaństwo, ale nie pokrywają one nawet części wydatków na opiekę nad pijakami w aresztach i szpitalnych izbach przyjęć.- Rachunek za prywatną izbę wytrzeźwień może być znacznie lepszym środkiem odstraszającym niż grzywna - powiedział komendant Adrian Lee.