Do wypadku doszło w środę przed wejściem do jaskini Cueva de Jimbo w pobliżu miasta Ushuaia w południowej Argentynie. Nazywane jest ono najdalej na południe wysuniętym miastem kuli ziemskiej, choć tytuł ten kwestionowany jest przez chilijską osadę rybacką Puerto Williams. Ominęli zakazy. Skończyło się tragicznie Na nagraniu jednego z uczestników "wyprawy" widać, jak grupa omija znak ostrzegawczy. W pewnym momencie bryła lodu odrywa się od stropu przy wejściu do jaskini i spada wprost na jednego z turystów. Wywołuje to panikę u innych osób, które natychmiast rzucają się na pomoc poszkodowanemu. Na interwencję było jednak za późno - mężczyzna zginął na miejscu. UWAGA, drastyczne nagranie Cytowany przez agencję Reutera funkcjonariusz Cristian Armani przekazał, że zmarły nie miał przy sobie paszportu ani dowodu osobistego. Wiadomo, że pochodził z Brazylii i podróżował w kamperze razem ze swoim psem. Nie był spokrewniony z innymi uczestnikami wycieczki. Lokalne portale twierdzą, że ofiara to pochodzący z Sao Paulo Dennis Marin, który podróżował po Ameryce Łacińskiej. Był aktywny w mediach społecznościowych, pisał recenzje każdego niebezpiecznego miejsca, które odwiedził. Był fanem pieszych wędrówek i sportów ekstremalnych. Polecają jaskinie w mediach społecznościowych. Zapominają o niebezpieczeństwach - Wstęp do jaskini jest zabroniony, przez spadający lód i skały. Cueva de Jimbo znajduje się u podnóża lodowca - powstała naturalnie i ulega erozji przez działanie wiatru i wyższą temperaturę - przekazał funkcjonariusz Armani. Główny strażnik parku narodowego Ziemi Ognistej Gabriel Willink w rozmowie z portalem Urgente24 podkreślił, że ignorowanie zakazów przez turystów jest nagminne. - Nie możemy sobie poradzić z rozprzestrzenianiem się zdjęć z tego miejsca w mediach społecznościowych. Jaskinia jest bardzo piękna, ale nikt nie uprzedza, jak niebezpieczna jest taka wyprawa - podkreślił.