Jedenastu skazanych Hindusów należało do tłumu osób odpowiedzialnego za "jedną z najbardziej ohydnych zbrodni w historii Indii" - przypomina CNN. Przemoc w Gudźaracie w 2002 r. zapoczątkował pożar pociągu Sabarmati i śmierć kilkudziesięciu hinduskich działaczy wracających ze spornego miejsca kultu. W następstwie trwających tygodniami zamieszek zginęło ponad tysiąc osób - głównie muzułmanów. Rodzina Bilkis Bano znalazła się w samym centrum dramatycznych wydarzeń. Kobieta miała wówczas 21 lat i była w ciąży. Tłum mężczyzn uzbrojony w maczety, kije i sierpy zabił jej całą 14-osobową rodzinę. Wśród ofiar była trzyletnia córka kobiety. Bano została wielokrotnie i brutalnie zgwałcona. Cudem uszła z życiem. Gwałt i morderstwa. "To dobrzy ludzie" Za gwałt i morderstwa rodziny Bilkis Bano 11 mężczyzn skazano w 2008 r. na kary dożywocia. Jednak teraz, przestępcy wyszli na wolność. Stało się tak dzięki zapisowi indyjskiego prawa z 1992 r. na mocy którego, każdy więzień, niezależnie od popełnionego czynu, może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po 14 latach od ogłoszenia wyroku. Mimo tego, że przepisy zostały zaostrzone w 2014 r., to więźniowie zostali zwolnieni zgodnie z zasadami, które obowiązywały w momencie ich skazania. "Zalecenie uwolnienia mężczyzn zostało wydane przez panel doradczy rządu Gudżaratu, kierowany przez Indyjską Partię Ludową (BJP) premiera Indi Narendry Modiego" - wskazuje CNN. W 2002 r. Modi sprawował funkcję premiera Gudżaratu i wielokrotnie był oskarżany o zbyt dużą bierność podczas zamieszek. Według organizacji Humans Rights Watch brak jakiejkolwiek reakcji władz doprowadził do znacznego zwiększenia liczby ofiar. Gwałciciele i mordercy mieli zostać zwolnieni w związku z "dobrym sprawowaniem", a w oficjalnej wersji BJP zapewnia, że za wnioskiem "nie stały powody polityczne". Jednak w nagranej wypowiedzi CK Raulji, członek Zgromadzenia Ustawodawczego Gudźaratu z BJP stwierdził: "To dobrzy ludzie - bramini (przedstawiciele najwyższej warny - klasy kapłańskiej w hinduizmie). A bramini są znani z tego, że mają dobrą moralność. Ktoś mógł się kierować złymi zamiarami, by ich osaczyć i ukarać" - cytował polityka niezależny portal informacyjny Mojo Story. Sprzeciw aktywistów Decyzja z sierpnia o zwolnieniu mężczyzn z więzienia spotkała się z falą potępienia przedstawicieli organizacji pozarządowych i aktywistów. W Ahmedabadzie zorganizowano protesty. Krytycy podkreślają, że decyzja sądu jest całkowicie sprzeczna z deklarowaną przez rząd polityką walki z przemocą wobec kobiet. - Umorzenie kary skazanych za makabryczne przestępstwo, takie jak gwałt zbiorowy i morderstwo jest moralnie i etycznie niewłaściwe - przekazał Reutersowi prawnik Anand Yagnik. W sieci powstały petycje, których autorzy apelują do Sądu Najwyższego o ponowne zajęcie się sprawą mężczyzn. - Założenia artykułu 15 konstytucji, mówiącego o braku dyskryminacji ze względu na płeć i religię, zostały właśnie wyrzucone przez okno - podsumowała jedna z autorek petycji Mahua Moitra, parlamentarzystka partii All India Trinamul Congress. Ofiara musi się ukrywać przed gwałcicielami Do skandalicznej decyzji sądu odniosła się sama ofiara gwałcicieli. W wydanym przez prawnika oświadczeniu przekazała, że wydarzenie "zachwiało nie tylko jej wiarą w sprawiedliwość", ale "poczuciem sprawiedliwości każdej kobiety". Teraz musi się ona ukrywać i nie udziela głosu publicznie. Stacji CNN udało się dotrzeć do męża kobiety. - Jest tak zdenerwowana, że nie rozmawia z nikim - przekazał Yakub Rasool. W ciągu ostatnich dwóch dekad para przeprowadzała się 20 razy w obawie o swoje życie. - Opuściliśmy wioskę, w której doszło do zamieszek, ale nawet dziś mieszka tam 150 muzułmańskich rodzin. Wszyscy się boją, czują, że uwolnienie tych ludzi oznacza same kłopoty - stwierdził mężczyzna.