Dyskusja o migracji była jednym z tematów czwartkowego posiedzenia unijnych ministrów odpowiedzialnych za sprawy wewnętrzne. Z reformą rozporządzenia dublińskiego, przewidującego, że za rozparzenie wniosku azylowego odpowiedzialny jest pierwszy kraj członkowski, do którego trafi uchodźca, UE nie może sobie poradzić od lat. Krok Wiednia Kolejne prezydencje przedstawiały własne pomysły, mniej lub bardziej rozmiękczając najbardziej kontrowersyjną kwestie przymusowej relokacji, ale żadnej nie udało się nakłonić unijnych stolic do kompromisu. Austriacy sondowali przez ostatnich kilka miesięcy koncepcję obowiązkowej solidarności, w której każdy z krajów musiałby coś zrobić, by pomóc w rozładowaniu kryzysu migracyjnego, ale niekoniecznie musiałoby to być przyjmowanie do siebie uchodźców. Choć w Brukseli pojawiały się głosy, że nie ma co liczyć na jednomyślność i sprawę trzeba po prostu przegłosować, Wiedeń nie zdecydował się na taki krok. "W kwestiach azylowych, które są jednymi z najbardziej wrażliwych na poziomie UE (...), celem jest wypracowanie tak szerokiego porozumienia jak to możliwe. Najgorsze, co może się wydarzyć w UE, to parcie w kierunku głosowania kwalifikowanego. Bo na końcu może się okazać, że niektóre z państw nie dostosują się do tego porozumienia" - mówił w czwartek wieczorem na konferencji prasowej w Brukseli Herbert Kickl, minister spraw wewnętrznych sprawującej prezydencję Austrii. "To prawda, że sytuacja teraz, jeśli chodzi o liczby, jest nie do porównania z tym, co się działo w 2015 r. i 2016 r., ale nie możemy bagatelizować emocjonalnego wymiaru tej sprawy" - argumentował. Wieloletnie podejście odrzucone? Unijny komisarz ds. wewnętrznych Dimitris Awramopulos, który przedstawił ministrom swoją najnowszą, przewidującą odejście od przymusowej relokacji koncepcję, starał się przekonywać dziennikarzy, że nie porzuca forsowanego przez lata podejścia. "Rozmawiając dzisiaj z ministrami, zachęciłem ich do otwartości, konstruktywności i pragmatyczności. Możliwym rozwiązaniem mogłoby być, na przykład, przełożenie solidarności na jak najszerszy możliwy dobrowolny wkład ze strony państw członkowskich" - mówił Awramopulos. Taki wkład mógłby dotyczyć np. ochrony granic, czy dobrowolnych przesiedleń. Komisja odchodzi też od pakietowego forsowania siedmiu aktów prawnych dotyczących obszaru migracji, widząc, że szanse na przyjęcie zmian w rozporządzeniu dublińskim przewidujących relokacje uchodźców, są praktycznie zerowe. Pięć z siedmiu propozycji jest bliskich sfinalizowania, ale do tej pory nie skończono prac licząc, że uda się przyjąć cały pakiet. "Musimy skonsolidować postęp tam, gdzie jest on możliwy. Czas na realizację obietnic. Chcę jednak jasno powiedzieć, że nie oznacza to, że zapominamy czy porzucamy reformę Dublina" - oświadczył komisarz. To jednak zaklinanie rzeczywistości, bo kolejna prezydencja - rumuńska - będzie miała tylko 2-3 miesiące, by wypracować jakieś rozwiązanie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Brudziński komentuje Zdaniem szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, temat cały czas żyje i pewno będzie żył. "Cały czas mamy do czynienia z powrotem tylnymi drzwiami do pomysłów przymusowej relokacji" - mówił dziennikarzom w Brukseli. Jak zaznaczył, jest oczywiste, że żadne z państw w sposób indywidualny sobie nie poradzi z problemem i konieczna jest lojalna współpraca w ramach UE. Jak relacjonował, zgodził z ministrami z Belgii i Niemiec, by nie traktować każdej osoby, która pojawi się w UE jako uchodźcy, bo są to w większości migranci ekonomiczni. "Cieszę się, że ten głos rozsądku się pojawił i przypominam, że stanowisko takich państw jak Polska czy Węgry jeszcze parę miesięcy temu było piętnowane" - powiedział szef MSWiA. Z Brukseli Krzysztof Strzępka