"Najlepiej gdyby rząd w Warszawie zdecydował się na wymianę kandydata. To mógłby być pozytywny sygnał przed wyborami, przez pokazanie, że PiS ma innych, kompetentnych ludzi. Jeśli do tego nie dojdzie, to w przyszłym tygodniu będzie negatywny sygnał, gdy Wojciechowski zostanie definitywnie odrzucony" - powiedział w czwartek, zastrzegając anonimowość, wysoki rangą przedstawiciel jednej z dużych grup politycznych. Oficjalnie - normalna procedura Oficjalnie toczy się dalej normalna procedura dotycząca nominacji polskiego kandydata. Do Wojciechowskiego trafiło już siedem dodatkowych pytań. Z informacji PAP ze źródeł w PE wynika, że dostał on czas do piątku do końca dnia, żeby na nie odpowiedzieć. Odpowiedzi muszą zostać przetłumaczone na wszystkie języki UE, dlatego koordynatorzy grup politycznych w komisji rolnej wraz z jej przewodniczącym spotkają się dopiero w poniedziałek po południu, by je ocenić. Decyzja o tym, że będzie kolejne przesłuchanie, jest praktycznie formalnością. Może ono zostać zorganizowane już w poniedziałek wieczorem. Po nim koordynatorzy znów się spotkają, by sprawdzić, czy jest większość reprezentująca 2/3 członków komisji rolnej, która byłaby w stanie poprzeć Wojciechowskiego. Jeśli jej nie będzie, to we wtorek cała komisja rolna będzie głosowała w sprawie kandydata. Aby Polak przeszedł, musiałby uzyskać poparcie przynajmniej połowy członków. "Jeśli wypadłby znacznie lepiej niż za pierwszym razem, to może się zdarzyć, że przejdzie" - uważa jeden z rozmówców PAP. Jednak jeśli największe frakcje zdecydują, że nie przepuszczą Polaka, a na to teraz wygląda, nie pomoże mu nawet najlepsze wystąpienie. PiS chce bronić Wojciechowskiego do końca W PiS - jak poinformowało PAP źródło z tej partii - na razie jest decyzja, by bronić Wojciechowskiego do końca, choć jest świadomość tego, że nie wykorzystał on szansy, jaką było pierwsze przesłuchanie. "W porównaniu do szturmu podczas przesłuchania Goulard, to z Wojciechowskim obeszli się delikatnie" - przyznaje jeden z polityków partii rządzącej. Francuzka też nie dostała pozytywnej rekomendacji przesłuchujących jej komisji. Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), w której jest PiS, stara się negocjować. Przedstawiciele tej frakcji nie są zupełnie bez atutów - też mają głos podczas posiedzeń oceniających kandydatów po wysłuchaniach i mogą przyczyniać się do tego, że któryś z nich przejdzie lub nie. Na razie EKR "przehandlowało" tak poparcie dla kandydatów frakcji Odnowić Europę i Europejskiej Partii Ludowej (EPL). "Zobaczymy, czy to wystarczy" - przyznaje źródło, wskazując, że nie chodzi już tylko o Wojciechowskiego, ale tekę rolną, która może przepaść, jeśli jego kandydatura zostanie odrzucona. Kwieciński opcją rezerwową? W Brukseli nie brak plotek na temat potencjalnych zainteresowanych w PiS do przejęcia nominacji po Wojciechowskim. Wśród zainteresowanych wymieniane jest nazwisko europosła Adama Bielana. On jednak - jak przyznają źródła - mógłby znowu nie przejść przez PE ze względów politycznych. Dlatego kandydatem, który byłby rozważany w razie konieczności, ma być minister Jerzy Kwieciński. Zatrzymanie kilkorga kandydatów powoduje nerwowość wśród grup politycznych europarlamentu. W EPL panuje przekonanie, że komisja prawna tylko ze względów politycznych utrąciła węgierskiego kandydata Laszlo Trocsanyiego. Węgierski Fidesz, choć na razie jest zawieszony, należy do EPL. Wraz z Trocsanyim odrzucona została też kandydatka socjalistów, Rumunka Rovana Plumb. Do tego dochodzą Wojciechowski, Goulard, a także Szwedka Ylva Johansson, którzy na razie są w zawieszeniu i to od odpowiedzi na dodatkowe pytania będzie zależał ich los. "Nie może być tak, że są podwójne standardy, że inaczej traktujemy kandydatów z Europy Środkowej i Wschodniej, a inaczej z Zachodu" - przekonuje jeden z ważnych polityków. "Wszyscy są nerwowi, na stole są tysiące interesów, to trudna sytuacja, ale ważne jest, żeby przestrzegać zasad" - dodaje. W przypadku Goulard kolejne przesłuchanie również jest praktycznie przesądzone. Jej los - jak twierdzą źródła - ma zależeć od tego, czy będzie w stanie przekonać europosłów, że może być komisarzem, mimo że zrezygnowała z funkcji ministerialnej po rozpoczęciu śledztwa dotyczącego fikcyjnego zatrudniania asystentki w PE. Dochodzenie to dalej jest w toku. Z Brukseli Krzysztof Strzępka