Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen potwierdziła już 3 maja, że Polska przekazała Brukseli swój Krajowy Plan Odbudowy (KPO). Ale rząd Mateusza Morawieckiego - jak nieoficjalnie dowiadujemy się w instytucjach UE - jednocześnie poprosił Komisję, by poczekała z rozpoczęciem swej oficjalnej oceny KPO nawet do czterech tygodni, w czasie których projekt KPO może być jeszcze zmieniany przez Polskę w "dialogu technicznym" z Brukselą. To oznacza, że okres do dwóch miesięcy, który unijne przepisy dają Komisji na ocenę KPO, może zacząć upływać dopiero z początkiem czerwca. A to w praktyce oznacza, że końcowa ocena polskiego planu może zostać ogłoszona dopiero w lipcu. Projekt KPO powstawał przez wiele tygodni w konsultacjach między Warszawą i Brukselą, a Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, już na jej posiedzeniu 24 marca krótko referował stan rozmów co do projektu przygotowywanego m.in. przez polski rząd. W Brukseli nie było zatem dużych nacisków, by KPO formalnie składać już z początkiem maja. Ale niewykluczone, że - jak tłumaczy jeden z naszych rozmówców - ten polski pośpiech był związany w krajowymi grami wokół sejmowego głosowania nad ratyfikacją unijnej umowy o "zasobach własnych". Ta jest pilnie potrzebna do startu Funduszu Odbudowy oraz - znacznie mniej pilnie - budżetu 2021-27. Za mało o Komitecie Monitorującym - Komisja Europejska zgłosi uwagi do zasad monitoringu oraz kontroli w polskim KPO - mówi jeden z naszych rozmówców w instytucjach UE. Celem jest mocniejsze umocowanie zasady niedyskryminacji beneficjentów Funduszu Odbudowy w Polsce. A innymi słowy chodzi m.in. o zapobieżenie upolitycznionemu podziałowy pieniędzy unijnych, czego szczególnie boi się polska opozycja. Wprawdzie polski plan przekazany Brukseli zawiera zapisy o Komitecie Monitorującym, który ma składać się z "przedstawicieli instytucji zaangażowanych w realizację KPO", czyli m.in. związków zawodowych, pracodawców czy też "przedstawicieli ogólnopolskich organizacji jednostek samorządu terytorialnego". Ponadto w kilku miejscach planu są też zapowiedzi, że "wsparcie będzie udzielane z zachowaniem wszelkich reguł zapewniających niedyskryminację wszystkich potencjalnych beneficjentów, a wybór podmiotów do wsparcia opierać się będzie na obiektywnych kryteriach". Tyle, że szczegóły działania tego polskiego Komitetu Monitorującego mają być dopiero określone w ustawie, co budzi nieufność. Dlatego Bruksela chciałaby więcej wiążących konkretów co do monitoringu wydawania pieniędzy oraz weryfikacji celów Funduszu Odbudowy zapisanych już w polskim KPO, który - zgodnie z unijnym przepisami - zostanie "przełożony" przez Komisję na język prawny w projekcie "decyzji wykonawczej" Rady UE. W rezultacie tak zatwierdzone reguły Komitetu Monitorującego nie mogłyby być potem doraźnie zmieniane przez większość rządową w Polsce bez złamania prawnie wiążących ustaleń w ramach UE. A od ich przestrzegania będzie zależeć wypłata kolejnych rat dla Polski. Pierwsza transza pytań Eksperci Komisji Europejskiej finalizują teraz pierwszą transzę pytań i uwag do polskiego KPO w ramach "dialogu technicznego" z rządem Morawieckiego. Ta lista - jak tłumaczy jeden z naszych rozmówców w Brukseli - pokazuje, że "różne fragmenty projektu polskiego KPO rozdzielone między różne dyrekcje w Komisji są oceniane bardzo wnikliwie". Jeden z unijnych ekspertów przekonuje nas, że "polski KPO jest napisany nieźle". Z kolei urzędnik KE mówi, że polski plan raczej trzyma się ogólnych wskaźników Funduszu Odbudowy co do projektów związanych z polityką klimatyczną albo cyfryzacją. Natomiast niewykluczone, że Komisja może namawiać Polskę do silniejszego akcentu na pożyczki w ramach projektów z KPO, choć ten punkt już wywołał kontrowersje wśród polskich samorządowców. - Ocena krajowych planów odbudowy nie będzie zwykłym odhaczaniem kolejnych wskaźników. Nie ma bowiem jednej odpowiedzi na pytanie, czy plan "przyczynia się do rozwiązania znaczącej części wyzwań" z zaleceń dla poszczególnych krajów Unii. Różni eksperci z całej Komisji rozważą zalety każdego z środków przedstawionych przez kraje członkowskie. Także co do systemów kontroli - powiedział we wtorek Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych, podczas debaty Parlamentu Europejskiego o Funduszu Odbudowy. Również europarlament będzie wydawać swe opinie o KPO, ale bez skutków prawnych i tylko w ramach konsultacji z Komisją Europejską i Radą UE. Jednak europosłowie już teraz - na razie bez skutku - żądają od Komisji udostępniania im dokumentów z jej wstępnymi ocenami co do planów od poszczególnych krajów. Polski projekt KPO jest oparty na 23,9 mld euro dotacji z KPO, a także na 12,1 mld euro kredytów, czyli na nieco ponad jednej trzeciej z należnych tanich pożyczek z Funduszu Odbudowy. Ale do 2023 r. Polska może poprosić o całą resztę. KPO po zielonym świetle od Komisji Europejskiej musi być zatwierdzony przez unijnych ministrów finansów (lub gospodarki) w Radzie UE większością co najmniej 15 krajów Unii obejmujących 65 proc. ludności UE. Tomasz Bielecki/Redakcja Polska Deutsche Welle