Szef rządu ogłosił, że na razie w Brukseli zostanie utrzymany najwyższy, czwarty poziom zagrożenia terrorystycznego, który wprowadzono w sobotę. W pozostałych miastach w kraju obowiązuje trzeci poziom alertu. Po analizie sytuacji dokonanej w ciągu dnia podjęliśmy decyzję "o ograniczeniu wydarzeń z udziałem wielu ludzi" oraz o tym, by nie otwierać metra - powiedział Michel. Jak dodał, w poniedziałek w Brukseli "szkoły będą zamknięte", czego powodem jest "wyjątkowa sytuacja". "Robimy wszystko, co w naszej mocy, by wrócić do normalności, ale musimy wypełniać nasze obowiązki" - podkreślił. "Wciąż obawiamy się, że w Brukseli może dojść do zamachów przypominających te z Paryża, z udziałem wielu osób, z ofensywami w kilku miejscach" - wyjaśnił premier, mówiąc o "poważnym i bezpośrednim" ryzyku skoordynowanych ataków w stolicy kraju. Władze podejrzewają, że ataki te mogłyby być wymierzone w "zatłoczone miejsca", np. centra handlowe, sklepy i transport publiczny. Belgijskie władze dokonają kolejnej analizy sytuacji w kraju w poniedziałek po południu. W niedzielę szef MSW Belgii Jan Jambon powiedział, że belgijska policja szuka kilku uzbrojonych islamskich ekstremistów. Jak tłumaczył, "zagrożenie w Belgii nie minęłoby", gdyby poszukiwany w związku z paryskimi zamachami z 13 listopada Salah Abdeslam został schwytany. Władze podejrzewają, że 26-letni Francuz, który mieszkał w Brukseli, uciekł z miejsca ataków i wrócił w okolice Brukseli dzień później, 14 listopada. Jego starszy brat Brahim wysadził się w powietrze w czasie zamachów. W ubiegłą niedzielę policja wydała międzynarodowy nakaz aresztowania Salaha, ostrzegając, że jest on uzbrojony i niebezpieczny. Belgijski nadawca radiowo-telewizyjny RTBF cytuje burmistrza dzielnicy Schaerbeek Bernarda Clerfayta, który powiedział, że w okolicach Brukseli przebywa "dwóch terrorystów", gotowych zaatakować. W sobotę w związku z zagrożeniem zamachem z udziałem osób wyposażonych w broń i materiały wybuchowe podniesiono stopień alertu antyterrorystycznego w Brukseli, na lotnisku i w gminie Vilvoorde we Flandrii. W weekend nie działało metro, zamknięte były centra handlowe, kina i muzea. Odwołano imprezy w klubach i niektóre koncerty. Żołnierze strzegą niektórych dzielnic zamieszkanej przez 1,2 mln ludzi Brukseli, gdzie mają siedziby instytucje UE i NATO. W sobotę wieczorem miasto było prawie puste. Wcześniej niż zwykle zamknięto bary i restauracje.