- Domagamy się Europy socjalnej, która chroni nas przed deregulacjami finansowymi zagrażającymi zatrudnieniu - oświadczył John Monks sekretarz generalny EKZZ. - Chcemy zobaczyć, jak robotnicy korzystają w takim samym wymiarze z pomocy jak bankierzy - dodał. Europejskie związki zawodowe domagają się sprawiedliwości społecznej, solidarności i większej liczby miejsc pracy. Wzywają do obrony pracowników zagrożonych utratą zatrudnienia. Manifestacja wyruszyła około południa z centrum Brukseli. Nad tłumem powiewały flagi trzech największych związków zawodowych w kraju. W demonstracji wzięli udział m.in hutnicy, w tym z koncernu Mittal, pracownicy sektora publicznego i branży logistycznej. Przybyło też kilkuset związkowców z Francji, w tym niewielka delegacja z fabryki Opla w Anvers. Niektórzy w przebraniu kurcząt nieśli transparenty z żądaniem, by Europa "nie oskubała ich z piór". "Europa socjalna? Yes, we can!" - głosiły inne napisy, nawiązujące do kampanii wyborczej Baracka Obamy. Demonstracja spowodowała opóźnienia komunikacji miejskiej na niektórych liniach. Pierwsza z serii czterech "euromanifestacji" zorganizowana przez EKZZ w ramach Europejskich Dni Działania odbyła się w czwartek w Madrycie i zgromadziła kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Dwie następne zaplanowano na sobotę w Pradze i Berlinie. Udział w nich zapowiedzieli związkowcy z NSZZ "Solidarność". Manifestacja w Brukseli odbyła się na trzy tygodnie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i wyborami regionalnymi w Belgii.