Dane na dwóch dyskach komputerowych wysłanych w połowie października zwykłą przesyłką kurierską zaginęły pomiędzy urzędem podatkowym (HMCR) w Newcastle, administrującym zasiłkiem, a Narodowym Urzędem Audytorskim (NAO) w Londynie. O zaginięciu poinformował we wtorek posłów minister finansów Alistair Darling, który dowiedział się o tym 10 listopada. Na zaginionych dyskach znajdowały się dane osobowe ponad 7 mln rodzin pobierających zasiłek, m.in. imiona i nazwiska rodziców, szczegóły kont bankowych, adresy, numery ubezpieczenia socjalnego itd. Ponieważ zasiłek ma charakter powszechny i nie zależy od dochodów, na dyskach znajdowały się też dane samego premiera Browna i wielu znanych osobistości życia publicznego. W odnalezienie dysków i ochronę danych zaangażowano Scotland Yard i specjalistów od ochrony danych osobowych. Poza głównym dochodzeniem policyjnym prowadzonych jest jeszcze pięć pobocznych. Za szczególnie zagrożone uchodzą elektroniczne konta bankowe, których właściciele w haśle posługują się imieniem dziecka lub datą jego urodzin. Niektóre banki, jak Barclays i Halifax, zorganizowały specjalne spotkania dla personelu, instruując, jak wykrywać próby kradzieży pieniędzy z elektronicznych kont. Wprawdzie jak dotąd nic nie wskazuje na to, aby osobiste dane blisko połowy dorosłej populacji Wysp Brytyjskich, zabezpieczone podwójnym hasłem, wpadły w niepowołane ręce, ale banki zalecają czujność. HMCR uruchomił specjalną gorącą linię telefoniczną i zlecił wewnętrzne dochodzenie. Nadzorem policyjnym objęto urzędnika, który był nadawcą komputerowych dysków. Przedstawiciel rządu odpowiadający za dostęp do oficjalnych danych Richard Thomas sądzi, iż "jest prawie pewne, że urząd podatkowy złamał ustawę o ochronie danych". Według konserwatywnej opozycji cała sprawa jest gwoździem do trumny dla rządowych planów wprowadzenia dowodów tożsamości.