Prezydent przyleciał do Chicago w nocy polskiego czasu. Po południu poleci do bazy Gwardii Narodowej stanu Illinios w Marseilles, a wieczorem wróci do Chicago, aby wziąć udział w pierwszym ze spotkań w ramach szczytu NATO. Jeszcze przed wylotem do Stanów Zjednoczonych prezydent mówił, że w Chicago chce rozmawiać o pieniądzach, jakie po zakończeniu operacji NATO świat ma przeznaczać na utrzymanie afgańskiego wojska i policji. Amerykanie zaproponowali, aby Polska płaciła rocznie 20 milionów dolarów, ale polskim władzom taki pomysł się nie podoba. - Warto o tym rozmawiać, jesteśmy otwarci na argumenty, ale mamy ograniczony entuzjazm dla tak sformułowanej propozycji - mówił Bronisław Komorowski. W czasie szczytu w Chicago prezydent chce też rozmawiać o zdolnościach obronnych krajów członkowskich NATO oraz o wzmocnieniu współpracy wojskowej Sojuszu z Unią Europejską. Po zakończeniu obrad Bronisław Komorowski spotka się także z przedstawicielami Polonii, których uhonoruje odznaczeniami państwowymi oraz z kongresmenem Mike'iem Quigleyem, demokratą opowiadającym się za zniesieniem wiz do USA dla Polaków.