Ri Jong Ho argumentował, że taki środek odstraszania jest konieczny, gdyż Korei Północnej zagrażają kraje mające arsenały nuklearne. W przemówieniu minister ostrzegł Stany Zjednoczone przed pokazami siły takimi jak niedawny przelot amerykańskich bombowców strategicznych B-1B nad linią demarkacyjną oddzielającą obie Koree. Powiedział, że USA będą musiały stawić czoło "niewyobrażalnym, straszliwym konsekwencjom". Do sytuacji wokół Korei Północnej nawiązał w swoim przemówieniu z trybuny ONZ szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Przestrzegł Stany Zjednoczone przed zapowiedzianym rozmieszczeniem w Korei Południowej zaawansowanego rakietowego systemu antybalistycznego THAAD. "Nie do przyjęcia jest wykorzystywanie tej sytuacji jako pretekstu do masowej militaryzacji północno-wschodniej Azji" - powiedział Ławrow. Stany Zjednoczone powtórzyły jednak w piątek, że rozmieszczenie systemu zostało już uzgodnione z władzami w Seulu i nie podlega negocjacjom. "Oba kraje podjęły decyzję" - powiedział Reutersowi wysoki rangą amerykański dyplomata Daniel Russel. 9 września reżim w Pjongjangu przeprowadził udany test głowicy jądrowej w 68. rocznicę powstania Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Jednocześnie podano, że kraj jest w stanie instalować głowice nuklearne na strategicznych pociskach balistycznych. Zgodnie z propagandą reżimu, próbna eksplozja głowicy jądrowej była odpowiedzią na wrogie akty Stanów Zjednoczonych. Piąta już próba jądrowa miała największą dotąd siłę wybuchu, wynoszącą 10 kiloton. Korea Północna czterokrotnie - w 2006, 2009, 2013 i w styczniu 2016 roku - dokonała prób z bronią atomową, które wywołały międzynarodowe protesty, a także spowodowały nałożenie na kraj sankcji gospodarczych przez RB ONZ. Korea Północna nieprzerwanie grozi zwiększaniem swego potencjału nuklearnego, a zdaniem Seulu szykuje się do szóstej próby atomowej.