Według ministra oświaty, chodzi głównie o religijne stroje i nakrycia głowy: islamskie chusty, turbany i buddyjskie szaty oraz chrzescijańskie krzyże. Minister zasugerował jednak, że trzeba rozważyć zakaz noszenia... brody, bo jest ona znakiem rozpoznawczym islamskich fundamentalistów. Wspólnota indyjskich sikhów zapowiedziała już, że zmniejszy rozmiary turbanów, noszonych przez jej członków. Nie wiadomo jednak, czy to wystarczy. Minister oświaty zasugerował, że zamiast turbanów mogą oni nosić ledwo widoczne, ażurowe siatki na włosach. Duża część posłów z lewicy i z prawicy zapowiedziała, że będzie głosować przeciwko temu "świeckiemu cyrkowi". - W praktyce chodziło tylko o muzułmańskie chusty i ułatwienie emancypacji kobietom, ale nie mieliśmy odwagi jasno tego powiedzieć - żaliła się jedna ze zbuntowanych posłanek.