Z pubów, klubów i galerii znikną wszelkie dzieła sztuki, które mogą być uznane za obraźliwe. W miejskich knajpach nie usłyszy się również muzyki nawołującej do przemocy i prześladowania mniejszości etnicznych. Kto się nie zastosuje do rozporządzenia, straci licencję. W zeszłym roku w Brighton and Hove w klubie Concorde 2 miał zagrać Banton, znany jamajski wykonawca reggae i dancehallu. Banton nie bał się wyrażać swoich agresywnych homofobicznych poglądów. Dzięki protestom organizacji gejowskich, koncert odwołano. Jeden z hitów Bantona - "Boom Bye Bye" z 1992 roku - był pośrednią przyczyną zastrzelenia geja, jak twierdzą władze miasta. Dee Simson, który zajmuje się przyznawaniem licencji barom i restauracjom, powiedział, że "to postanowienie władz miejskich nie służy ograniczeniu wolności słowa i będzie używane tylko w ekstremalnych przypadkach. (...) Gdy w Brighton and Hove miał wystąpić Buju Banton nie mieliśmy żadnych argumentów, żeby go zatrzymać. W naszym mieście jest duży odsetek gejów i lesbijek. To oni protestowali, a my musimy ich chronić." "Jestem za swobodą wyrażania poglądów, ale nie zgadzam się na prześladowanie mniejszości" - dodał.