Rzecz w istocie sprowadza się do irlandzkiej wyspy. Po brexicie granica między Irlandią a Irlandią Północną stałaby się jednocześnie granicą między UE a Wielką Brytanią. Zwolennicy twardego brexitu chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko - całkowicie opuścić Wspólnotę, a więc i wspólny rynek, ale jednocześnie nie przywracać kontroli granicznych w Irlandii, co mogłoby zagrozić pokojowi na wyspie. 29 marca zbliża się wielkimi krokami, rozpiszmy więc, o co toczy się w Wielkiej Brytanii spór. 1. Unia Europejska niezmiennie stoi na stanowisku, że Wielka Brytania ma trzy możliwości: zaakceptować porozumienie wynegocjowane przez UE i brytyjski rząd, opuścić UE bez umowy albo pozostać w UE. 2. Porozumienie z UE zostało odrzucone przez brytyjski parlament miażdżącą większością głosów. Była to najwyższa porażka brytyjskiego rządu w Izbie Gmin. 3. Rząd i parlament wykluczają pozostanie w UE ze względu na wynik referendum z 2016 roku, kiedy to większość Brytyjczyków opowiedziała się za opuszczeniem UE. 4. Jeśli nikt się z nikim nie dogada (Londyn z Brukselą, parlament z rządem, laburzyści z konserwatystami itd.), to teoretycznie 29 marca Wielka Brytania powinna opuścić UE bez umowy. Większość brytyjskich parlamentarzystów jest przeciwko takiemu scenariuszowi - poskutkuje on bowiem ogromnym chaosem i będzie szkodliwy dla gospodarki. Parlamentarzyści chcą uchwałami zablokować "no deal". 5. Premier Theresa May wyjaśnia, że tego typu uchwały nie są wiążące, ponieważ jedynym sposobem na uniknięcie "no deal" jest przyjęcie porozumienia przed 29 marca. 6. Wynegocjowane przez May porozumienie, zakładające okres przejściowy i łagodzące negatywne skutki brexitu, jest nie do zaakceptowania dla większości parlamentarzystów i zostało przez nich odrzucone ze względu na mechanizm "backstop" - "bezpiecznik". "Backstop" zakłada "tymczasową" obecność Wielkiej Brytanii w unii celnej ze Wspólnotą do czasu znalezienia alternatywnego rozwiązania kwestii irlandzkiej granicy. 7. "Backstop" de facto utrzymywałby Wielką Brytanię w unii celnej przez wiele lat, a może i na stałe. Brytyjczycy podlegaliby unijnym regulacjom, ale nie mieliby na nie wpływu. Nie mogliby jednocześnie negocjować umów handlowych z innymi państwami, bo obowiązywałyby ich umowy unijne. "Backstop" musi zniknąć - uważają brytyjscy parlamentarzyści. 8. Bruksela: "Backstop" jest nieusuwalny (z umowy). Porozumienie nie będzie renegocjowane. Patrz: punkt 1. 9. Gdyby Wielka Brytania wyszła z UE bez umowy, to zgodnie z traktatami, między Irlandią a Irlandią Północną powinny pojawić się kontrole graniczne. 10. Przywrócenie twardej granicy między Irlandią a Irlandią Północną byłoby złamaniem porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, gwarantującego pokój na wyspie. 11. Irlandią Północną targał konflikt między unionistami - protestantami opowiadającymi się za obecnością w Zjednoczonym Królestwie a republikanami - katolikami domagającymi się zjednoczenia z Irlandią. Obie strony, jak można się domyślić, zupełnie inaczej zapatrują się na sprawę brexitu. Dla republikanów jakiekolwiek odseparowanie od Irlandii choćby najmniejszymi kontrolami jest "czerwoną linią". Dla unionistów nie do przyjęcia byłby odrębny status Irlandii Północnej np. jej obecność w unii celnej, co na początku negocjacji proponowała UE. 12. W ostatnich dniach Theresa May powołała zespół mający przygotować rozwiązania alternatywne dla "bezpiecznika". Pojawiają się takie pomysły jak: mechanizm "zaufanego handlowca", wzajemne uznawanie norm, rozwiązania technologiczne. 13. Główny unijny negocjator Michel Barnier wykluczył zastąpienie "bezpiecznika" innym rozwiązaniem w porozumieniu (patrz: punkt 8) i zasygnalizował, że UE jest gotowa przeanalizować te propozycje, ale dopiero w trakcie okresu przejściowego, a więc po przyjęciu porozumienia przez Brytyjczyków. 14. Zastępczyni Barniera, Sabine Weyand, nie pozostawia złudzeń: opracowanie i wdrożenie jakiegokolwiek rozwiązania technologicznego na granicy irlandzkiej będzie wymagało lat. Nie może zostać zawarte w porozumieniu, które trzeba przyjąć już teraz, przed 29 marca. Znów wracamy do punktu 8. 15. W brytyjskim parlamencie nie ma obecnie większości dla: proponowanego porozumienia, braku porozumienia, pozostania w UE, drugiego referendum, nowych wyborów. Każdy tutaj rozgrywa swoją partię pokera. Theresa May i Bruksela liczą, że brytyjski parlament zmięknie w obliczu perspektywy "no deal" i porozumienie w ostatniej chwili przyjmie. Zwolennicy twardego brexitu wierzą, że to Bruksela zmięknie i widząc, że oddala się perspektywa przelewu od Brytyjczyków opiewającego na 39 miliardów funtów (kwota zawarta w porozumieniu), zgodzi się na powrót do negocjacyjnego stołu. Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn najbardziej chciałby przyspieszonych wyborów i nowych negocjacji już z nim jako premierem. Dlatego - na razie - nie godzi się na drugie referendum, co może się jednak zmienić, gdyby okazało się, że przyspieszone wybory są nierealne. Rząd twierdzi, że przygotowanie drugiego referendum musiałoby potrwać co najmniej kilkanaście miesięcy. Zwolennicy "oddania głosu narodowi" przekonują, że to kolejny blef Theresy May.