Michel Barnier i David Davis spotkali się w Brukseli na szóstej rundzie negocjacyjnej, która nie przyniosła wielkiego przełomu w rokowaniach. Największe różnice zdań dotyczą kwestii finansowych. Bruksela szacuje, że Wielka Brytania powinna wpłacić do obecnego europejskiego budżetu około 60 mld euro nawet po opuszczeniu Wspólnoty. "Nie domagamy się żadnych ustępstw, chodzi nam tylko o uregulowanie rachunków wynikających z brexitu" - powiedział unijny negocjator Michel Barnier. Władze w Londynie odrzuciły te żądania, ale do tej pory nie opublikowały swojego stanowiska negocjacyjnego. Unia Europejska, by wymusić na Wielkiej Brytanii przedstawienie oferty, zagroziła, że na grudniowym szczycie nie da zielonego światła dla rozmów o przyszłych relacjach handlowych, na których władzom w Londynie bardzo zależy. Brytyjski minister do spraw brexitu Davis Davis liczy jednak na pozytywną decyzję i deklaruje wolę konstruktywnych rozmów. "Elastyczność, wyobraźnia i dobre chęci po obu stronach są konieczne, by rozmowy w sprawie wyjścia brexitu zakończyły się pomyślnie" - dodał minister. Największy postęp w rozmowach udało się osiągnąć w sprawie zagwarantowania praw obywatelom państw Unii w Wielkiej Brytanii po brexicie. Jednak do ustalenia pozostają jeszcze warunki dotyczące łączenia rodzin. Wciąż nierozwiązana pozostaje też kwestia jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Unia chce, by nawet po brexicie Trybunał w Luksemburgu gwarantował prawa Europejczyków, na co z kolei Wielka Brytania nie chce się zgodzić.