Theresa May podkreśliła swoją "niewzruszoną" determinację dla uniknięcia powrotu infrastruktury granicznej pomiędzy oboma krajami, zapewniając, że "Irlandia Północna nie musi polegać na irlandzkim rządzie, aby powstrzymać powrót do granic przeszłości: brytyjski rząd nie pozwoli, żeby to się wydarzyło; ja nie pozwolę, żeby tak się stało". Dodała, że gwarantowany przez porozumienie wielkopiątkowe z 1998 roku brak granicy stał się "kamieniem węgielnym dla zjednoczenia społeczności w Irlandii Północnej, aby działać na rzecz pokoju i dobrobytu". May zadeklarowała, że "nie zrobi nic, co mogłoby temu zagrozić". Premier zaznaczyła, że proponowane przez nią zmiany w umowie wyjścia z Unii Europejskiej nie zakładają usunięcia kontrowersyjnego mechanizmu, ale mają m.in. podkreślić jego tymczasowy charakter. Nie przedstawiła jednak szczegółowych planów w tej sprawie. Jak podkreśliła, w najbliższych dniach zamierza prowadzić szerokie konsultacje z północnoirlandzkimi partiami politycznymi - w tym wspierającą jej rząd eurosceptyczną Demokratyczną Partią Unionistów (DUP) - a także rządem Irlandii oraz liderami Unii Europejskiej. May złagodziła stanowisko Brytyjskie media zaznaczyły jednak, że umiarkowany ton deklaracji May w Belfaście może wzbudzić obawy wśród około 100 posłów z eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej, którzy oczekiwali całkowitego porzucenia kontrowersyjnego mechanizmu i zastąpienia go innymi rozwiązaniami. Wypowiedź szefowej rządu została przez nich odebrana jako złagodzenie wcześniejszych zapowiedzi w tej sprawie. Jedno ze źródeł powiedziało w rozmowie z dziennikiem "The Times": "nawet jeśli ona nie wie, co mówi, to my wiemy, co jej powiedzieliśmy", sugerując, że bez wystarczających zmian May nie będzie mogła liczyć na ich poparcie w kolejnych głosowaniach nad projektem umowy w sprawie brexitu. Seria spotkań w Brukseli W czwartek brytyjska premier pojedzie do Brukseli, gdzie spotka się z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem i głównym unijnym negocjatorem ds. brexitu Michelem Barnierem, a także przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem i szefem zespołu roboczego ds. brexitu w Parlamencie Europejskiej Guyem Verhofstadtem. Będzie to jej pierwsze spotkanie z przedstawicielami UE od czasu odrzucenia w styczniu projektu umowy wyjścia ze Wspólnoty przez Izbę Gmin oraz późniejszego głosowania zobowiązującego jej rząd do renegocjacji kontrowersyjnych zapisów dotyczących Irlandii Północnej. Dzień wcześniej, w środę, Juncker spotka się również z irlandzkim premierem Leo Varadkarem, który wielokrotnie odrzucał możliwość wprowadzenia istotnych zmian w treści porozumienia. Wicepremier Irlandii i minister spraw zagranicznych Simon Coveney wprost krytykował w ostatnich dniach plany Londynu jako "myślenie życzeniowe". W międzyczasie rzecznik premiera Varadkara poinformował także o tym, że władze w Dublinie odrzucą zaproszenie do dwustronnych rozmów z liderką DUP Arlene Foster, wskazując, że negocjacje w sprawie brexitu prowadzone są przez Komisję Europejską. Brytyjczycy nie mają złudzeń Opublikowany we wtorek sondaż YouGov dla dziennika "The Times" wykazał, że zaledwie 10 proc. brytyjskich wyborców wierzy, iż May ma szanse na uzyskanie dalszych ustępstw ze strony UE. Gdyby May nie udało się uzyskać żadnych ustępstw ze strony UE, kolejne głosowanie w brytyjskim parlamencie mogłoby dotyczyć trudnego wyboru między powrotem do wynegocjowanej przez rząd i UE umowy w sprawie brexitu a wysoce ryzykownym opuszczeniem Wspólnoty bez umowy. Premier zapowiedziała, że podda projekt całej umowy - wraz z ewentualnymi ustępstwami ze strony UE - pod głosowanie "tak szybko, jak to możliwe". Jak jednak dodała, jeśli nie będzie to możliwe przed 13 lutego, wygłosi wówczas oświadczenie w Izbie Gmin, a następnego dnia przedstawi posłom projekt neutralnej uchwały, dający podstawę do kolejnej debaty na temat brexitu. W razie nieuzyskania większości dla umowy proponowanej przez May lub alternatywnego rozwiązania, na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatu o UE Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę bez umowy o północy z 29 na 30 marca. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)