Przypomnijmy, że w nocy z poniedziałku na wtorek Theresa May i Jean-Claude Junkcer podpisali się pod nowymi dokumentami, zawierającymi dodatkowe gwarancje dla umowy rozwodowej i doprecyzowującymi jej zapisy. Miało to przekonać najbardziej opornych parlamentarzystów do zagłosowania za porozumieniem. Jednak prokurator generalny Geoffrey Cox w swojej ekspertyzie ocenia, że nowe dokumenty nie wyeliminowały zagrożeń związanych z irlandzkim "bezpiecznikiem" (ang. backstop). W ocenie Coxa Wielka Brytania, na bazie porozumienia i nowych dokumentów, nie będzie mogła w sposób legalny jednostronnie wystąpić z unii celnej ze Wspólnotą. Partia unionistów z Irlandii Północnej natychmiast oświadczyła, że po takiej opinii nie poprze umowy rozwodowej podczas wtorkowego głosowania. Również konserwatyści zrzeszeni w European Research Group - czyli zwolennicy twardego brexitu - oznajmili, że po zapoznaniu się z ekspertyzą Coxa "nie rekomendują" przyjmowania porozumienia. Już wcześniej do odrzucenia umowy wezwała opozycyjna Partia Pracy. Przy dobrej woli stron... Prokurator generalny w swojej opinii zaznaczył, że przy założeniu dobrej woli stron wypracowanie ewentualnej zadowalającej umowy zastępującej protokół ds. backstopu jest prawdopodobne. Zaznaczył jednak, że jest to "kwestią politycznej oceny". "Backstop" to mechanizm utrzymujący Wielką Brytanię w unii celnej ze Wspólnotą tak długo, aż nie zostanie wypracowane trwałe porozumienie handlowe. Wszystko po to, by uniknąć kontroli granicznych między Irlandią a Irlandią Północną, co mogłoby zagrozić pokojowi na wyspie. Jeśli we wtorek porozumienie zostanie odrzucone, to w środę, 13 marca, Izba Gmin ma podjąć decyzję w sprawie opuszczenia Wspólnoty bez umowy. Jeśli i ta opcja upadnie, w czwartek odbędzie się głosowanie nad opóźnieniem brexitu. Na takie rozwiązanie będą się musiały jednak zgodzić wszystkie kraje członkowskie. Teoretycznie Wielka Brytania powinna opuścić UE 29 marca o godz. 23 czasu lokalnego.