Lider Partii Pracy napisał list do Theresy May, w którym postawił pięć warunków, po spełnieniu których laburzyści mogliby poprzeć porozumienie wynegocjowane przez rząd z Brukselą. Corbyn domaga się m.in. stałej obecności Wielkiej Brytanii w unii celnej ze Wspólnotą. Jednak najistotniejsze jest to, że Corbyn oczekuje zmian w deklaracji politycznej towarzyszącej porozumieniu, a nie w samej umowie. Otwiera to więc furtkę do poparcia porozumienia, zawierającego kontrowersyjny "bezpiecznik" ("backstop") - czytaj więcej na ten temat. Przypomnijmy, że wcześniej brytyjski parlament odrzucił porozumienie miażdżącą większością głosów. Teraz teoretycznie mogłoby dojść do kompromisu zwolenników miękkiego brexitu wśród konserwatystów i laburzystów. "List Corbyna to wielki, strategiczny krok. Podczas gdy nie wszyscy pogodzili się jeszcze z faktem, że wychodzimy z UE, Jeremy pokazał realistyczną mapę drogową do długotrwałego partnerstwa z UE, które byłoby do zaakceptowania dla większości" - Laura Kuenssberg z BBC cytuje jednego z parlamentarzystów, który nie należy do stronników Corbyna. "Duży krok w stronę ponadpartyjnego kompromisu" - ocenia konserwatywny parlamentarzysta Nick Boles. Jednocześnie przygotowanie gruntu pod kompromis rozwścieczyło tych polityków i organizacje, które chciałyby pozostania w UE (choćby na drodze drugiego referendum). Ruch People’s Vote, agitujący za drugim referendum, wezwał do odrzucenia propozycji Corbyna w całości. Wyciągnięcie ręki do May spotkało się również z ostrą krytyką części laburzystów. "To nie opozycja, to ułatwienie przyjęcia umowy, która sprawi, że nasz kraj stanie się biedniejszy. Od początku kadencji parlamentu nie ma silnej, spójnej alternatywy laburzystów dla nędznego brexitu torysów. Totalnie demoralizujące" - napisał Chuka Umunna, nazywając dalej propozycję Corbyna "kpiną" i "nonsensem". Umunna uważa, że propozycja jest zdradą wobec wyborców partii i podkreśla nadrzędność porozumienia, które miałoby zostać przyjęte, nad mglistą, jego zdaniem, polityczną deklaracją. May i Corbyn wychodzą natomiast z założenia, że taka deklaracja byłaby wiążąca dla obu stron - UE i Wielkiej Brytanii. Parlamentarzysta Partii Pracy - Matthew Pennycook - oświadczył z kolei, że jeśli May nie spełni warunków Corbyna, powinno się odbyć drugie referendum. Nie jest to jednak oficjalne stanowisko laburzystów. (mim)