Deputowani głosowali nad serią poprawek do niewiążącej prawnie, ale politycznie znaczącej uchwały parlamentu na temat stanu negocjacji z UE. Jednogłośnie przyjęto propozycję Alberto Costy (Partia Konserwatywna) dotyczącą podjęcia przez rząd negocjacji ze Wspólnotą, aby nawet w razie braku porozumienia w sprawie szerszych warunków brexitu wyodrębnić i stosować fragment umowy, który reguluje prawa obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii (w tym około miliona Polaków) oraz Brytyjczyków w pozostałych 27 państwach członkowskich. Przedstawiciele UE podkreślali jednak dotychczas, że kwestia praw obywatelskich pozostaje w gestii kompetencji państw narodowych, a nie Unii Europejskiej, co oznacza, że uregulowanie tego na poziomie wspólnotowym jest mało prawdopodobne. Posłowie poparli także znaczącą większością poprawkę posłanki Partii Pracy Yvette Cooper i deputowanego Partii Konserwatywnej Nicka Bolesa, która zawierała złożone we wtorek przez premier May zobowiązanie do poddania pod obrady parlamentu możliwości opóźnienia brexitu w razie nieuzyskania niezbędnego poparcia dla ratyfikacji porozumienia z Brukselą. Według planu szefowej rządu parlamentarzyści zagłosują ponownie nad odrzuconym w styczniu tekstem porozumienia z UE najpóźniej we wtorek 12 marca. Gdyby nie poparli porozumienia, dzień później głosowaliby nad tym, czy Wielka Brytania powinna zdecydować się na wyjście ze Wspólnoty bez umowy. W razie ponownej porażki takiego wniosku, kolejnego dnia, tzn. w czwartek 14 marca otrzymaliby szansę na poinstruowanie rządu, aby przedłużyć proces opisany w artykule 50. traktatu UE i w efekcie opóźnić brexit. Uwagę brytyjskich mediów zwróciło jednak, że aż 108 posłów rządzącej Partii Konserwatywnej nie poparło tej propozycji, wprost sprzeciwiając się zapowiedziom premier May. 88 z nich wstrzymało się od głosu, a 20 najbardziej eurosceptycznych zagłosowało przeciwko tym zmianom. Jednocześnie deputowani do Izby Gmin odrzucili zgłoszony przez opozycyjną Partię Pracy zarys alternatywnego planu porozumienia z UE oraz poprawkę Szkockiej Partii Narodowej, która zobowiązałaby politycznie rząd do uniknięcia opuszczenia Wspólnoty bez porozumienia "w jakichkolwiek okolicznościach". W odpowiedzi na decyzję parlamentu, lider laburzystów Jeremy Corbyn zapewnił, że jego ugrupowanie będzie nadal szukało "innych dostępnych opcji", w tym po raz pierwszy otwarcie zapowiadając także poparcie dla propozycji organizacji drugiego referendum, aby uniknąć "szkodliwego brexitu torysów". Media od dawna spekulują jednak, że polityk oraz część jego bliskich współpracowników wolałoby uniknąć takiego rozwiązania i za kulisami hamują zapędy pro-europejskiego skrzydła swojej partii, w tym ministra ds. brexitu w gabinecie cieni, Keira Starmera. Wniosek o organizację drugiego referendum miałby także niewielkie szanse na uzyskanie większości głosów w Izbie Gmin, bo sprzeciwia się jemu zdecydowana większość Partii Konserwatywnej oraz wspierającej ją Demokratycznej Partii Unionistów. Przegłosowane poprawki nie są wiążące prawnie i stanowią jedynie polityczną instrukcję parlamentu wobec rządu. Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską o północy z 29 na 30 marca.