W halach producenta rowerów składanych "Brompton" w Londynie trwają prace spawalnicze i każda z części składaków montowana jest ręcznie. Nikt jednak nie wie, jak długo jeszcze stan ten się utrzyma. Za kilka tygodni Zjednoczone Królestwo może opuścić UE bez zasad regulujących wzajemne stosunki gospodarcze. Firma "Brompton" eksportuje 71 procent swoich produktów, ale lwią część z ponad tysiąca części rowerowych sprowadza z zagranicy. Menedżer Will Butler-Adams do dziś nie wie, w jaki sposób i czy w ogóle jego firma otrzyma części niezbędne do produkcji składaków, kiedy pod koniec marca brexit stanie się faktem. - Jeśli towar z tego powodu utknie w portach, wtedy staniemy przed wielkim problemem. To jest dla nas realne zagrożenie - obawia się Adams. Zabezpieczyć sie przed najgorszym Osie roweru pochodzą z Belgii, koła z Francji, dętki z Niemiec, wiele pozostałych części z Indonezji oraz innych krajów świata. Dlatego najlepszym sposobem na najgorszy ze scenariuszy jest jego zdaniem, maksymalne zwiększenie poziomu zapasów części rowerowych. - Mamy także części, które pochodzą z Wielkiej Brytanii, ale z kolei ich producent sprowadza swój towar z Portugalii. Dlatego namawiamy naszych poddostawców do gromadzenia zapasów - tłumaczy Butler-Adams. Już obecnie w wysokich na 20 metrów halach produkcyjnych "Bromptona" skrzynki i kartony z częściami zamiennymi piętrzą się pod sam sufit. Firma posiada ich aktualnie ponad milion w swoich magazynach. To inwestycja, która może się opłacać. Przedsiębiorstwa już chomikują Jeśli pod koniec marca stanęłyby taśmy produkcyjne, dla "Bromtona" mogłoby to oznaczać utratę w ciągu kilku dni do 50 tys. funtów. Na dłuższą metę mogłoby to stworzyć poważne zagrożenie dla egzystencji przedsiębiorstwa, które uruchomiło dopiero dwa lata temu nową halą produkcyjną w Greenfort w zachodniej części Londynu. Zapasy na "gorsze czasy" robią głównie firmy z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Jak podał magazyn "Politico", największa brytyjska sieć supermarketów Tesco już zgromadziła zapasy mrożonek, a producent luksusowych łóżek Savoir Beds gromadzi duże ilości włosia końskiego z Argentyny, które trafia na Wyspy przez Szwajcarię. Złota zasada dla branży magazynowej Brytyjski minister gospodarki Richard Harrington ujął to krótko: "Niemalże każdy metr kwadratowy powierzchni magazynowych w Wielkiej Brytanii jest teraz zajęty". A dziennik "Financial Times" cytuje wyniki bazującego na sondażach Indexu Służb Informacyjnych IHS Markit, że tak wysokiego poziomu zapasów nie było w Wielkiej Brytanii od 1992 r. Tylko w ciągu ostatnich 18 miesięcy wzrost poziomu był tak szybki, jak nigdy dotąd w historii tego sondażu. Coraz mniej powierzchni magazynowej Jak poinformowało przedsiębiorstwo logistyczne NX-Group, 95 proc. powierzchni magazynowej liczącej 9,3 tys. metrów sześciennych jest już zajęte, a każdego dnia nadchodzą od klientów nowe zapytania. Rośnie ta część towarów, które opuszczą magazyny dopiero wiosną czy latem, gdyż pomyślane są jako rezerwa w przypadku "wąskich gardeł" produkcji. Dlatego na Wyspach rosną ceny powierzchni magazynowych przy jednoczesnym rozkwicie tej branży. Dla przedsiębiorstwa logistycznego NX-Group brexit zdaje się być szczęśliwym trafem. Rzecznik przedsiębiorstwa Neil Power jest zadowolony, ale jednocześnie studzi emocje. - Musimy uważać, by nie stracić kontaktu ze stałymi klientami - mówi. Wielu z nich pochodzi z Europy i "za kilka tygodni może być po wszystkim". Magazyny są teraz pełne, ale równie szybko mogą się znowu opróżnić - obawia się Neil Power. Będzie tak, kiedy towary utkną na drogach, w portach, na lotniskach - jako następstwo twardego brexitu. Brytyjczyk podkreśla, że zamiast tego krótkoterminowego "złotego deszczu" wolałby bezpieczne relacje gospodarcze między UE i Wielką Brytanią. Will Butler-Adams z firmy "Brompton" nie spodziewa się "złotego deszczu". - Musimy przetrzymać pierwszą fazę brexitu, a potem jakoś to będzie - stwierdza menedżer. W tym celu wynajął niedawno dodatkową powierzchnię magazynową w pobliżu londyńskiego lotniska Heathrow.