Deklaracja Barniera padła po spotkaniu ministrów ds. europejskich 27 państw unijnych, które było pierwszą okazją, by kraje UE, bez Zjednoczonego Królestwa, przyjrzały się wypracowanym na Wyspach zapisom. Dyplomaci przekazali, że atmosfera jest nie najlepsza z powodu poważnych obaw, że nie uda się wypracować porozumienia z Londynem. Barnier ostrzegł podczas konferencji prasowej po zakończeniu spotkania, że na dokończenie negocjacji o umowie pozostało zaledwie 13 tygodni (UE chce ją zawrzeć w październiku, by mieć czas na dokończenie procedur przed wyjściem Wielkiej Brytanii, które ma nastąpić 29 marca 2019 roku). "Naszym głównym celem jest wypracowanie porozumienia w sprawie wyjścia. 80 proc. jego zapisów jest już uzgodnionych" - dodał. "Irlandzki" problem numer jeden Głównym problemem jest kwestia uregulowania granicy między Irlandią a Irlandią Północną, tak aby zapobiec powstaniu twardej infrastruktury z jednej strony, a z drugiej zapewnić ochronę jednolitego rynku (granica ta będzie zewnętrzną granicą UE). "Nie prosimy o granicę pomiędzy Irlandią Północną a resztą Wielkiej Brytanii, ale potrzebujemy kontroli przepływu towarów, bo Wielka Brytania opuszcza jednolity rynek" - tłumaczył Barnier. Równolegle UE i Wielka Brytania mają pracować nad wspólną deklaracją polityczną dotyczącą kształtu przyszłych relacji. Sprawa ta wywołała polityczne trzęsienie ziemi na Wyspach, ponieważ gdy rząd Theresy May teoretycznie uzgodnił wspólne stanowisko tej kwestii (zawarte w "białej księdze"), odeszło z niego dwóch kluczowych ministrów. Cała sytuacja zagroziła i tak kruchemu poparciu dla gabinetu pani premier. Barnier ocenił, że debata dotycząca "białej księgi" jeszcze nie jest skończona na Wyspach Brytyjskich. "Jak powiedziałem ministrom, jest kilka elementów w 'białej księdze', które otwierają drogę do konstruktywnej dyskusji, prowadzących do politycznych deklaracji odnośnie naszych wspólnych relacji" - zaznaczył. Wśród pozytywnych elementów wymienił między innymi propozycje dotyczące porozumienia o wolnym handlu, zobowiązań w sprawie regulacji odnoszących się do pomocy państwa, zatrudnienia, czy środowiska, a także wnioski dotyczące współpracy w obszarze bezpieczeństwa. Bruksela z zadowoleniem przyjmuje też uznanie praw podstawowych i - w tym kontekście - roli Trybunału Sprawiedliwości. Główny negocjator KE wskazywał, że dzięki temu łatwiejsza będzie wymiana danych między partnerami po obu stronach Kanału La Manche przy jednoczesnej ochronie praw podstawowych obywateli UE. "Jak moglibyśmy to robić?" Barier zwracał też uwagę na problemy, jakie niosą ze sobą zapisy brytyjskiego dokumentu. "Po pierwsze musimy widzieć uczciwe porównanie z naszymi propozycjami zawartymi (w wytycznych) przyjętych przez przywódców 27 krajów (...). Chodzi o integralność jednolitego rynku i unii celnej, nierozłączność czterech swobód i poszanowanie autonomii procesu decyzyjnego UE i 27 krajów członkowskich" - zaznaczył. "To są kluczowe elementy, które są w mandacie Rady Europejskiej, w moim mandacie, i będę ich skrupulatnie przestrzegał" - dodał. Jako przykład problematycznego rozwiązania podał propozycje dotyczące stosowania się do unijnych obostrzeń dotyczących handlu. Brytyjczycy potwierdzili np. że będą respektować standardy dotyczące produktów rolniczych, które są kontrolowane na granicy. Jednak takie kwestie, jak stosowanie się do zasad dopuszczalności GMO czy pestycydów nie są kontrolowane na granicach, co otworzyłoby korzystną dla Londynu lukę prawną. "Mamy obowiązek ochrony konsumentów. Jak moglibyśmy to robić?" - mówił Barnier. Pytał też, czy propozycje z Downing Street są korzystne dla UE. Główny negocjator KE deklarował, że UE będzie konstruktywnie analizować odpowiedzi, jakie ma nadzieje otrzymać w sprawie "białej księgi z Londynu". W przyszłym tygodniu strony mają rozmawiać na temat granicy między Irlandią a Irlandią Północną. Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku. Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)