Jak pisze agencja Reutera, policja zbada skargę złożoną na minister sprawiedliwości Norwegii Grete Faremo oraz na Knuta Bjarkeida - dyrektora więzienia o zaostrzonym rygorze na obrzeżach Oslo, gdzie osadzony jest Breivik. Mój klient "uważa, że (służby więzienne) próbują doprowadzić do tego, by jego pobyt w więzieniu był całkowicie nie do zniesienia, co pchnie go do samobójstwa" - powiedział mecenas Tord Joret. Jak sprecyzował, Breivik utrzymuje, iż "od półtora roku jest całkowicie odizolowany od pozostałych więźniów, poddawany poniżającej kontroli osobistej, nie ma możliwości oddychania świeżym powietrzem i jest pozbawiony wszelkich form rekreacji". "Nie może rozmawiać z nikim" Breivik uważa, że naruszane jest też jego prawo do wolności wypowiedzi. - Nie może rozmawiać z nikim o żadnej ideologii. Chce wyjaśnić, co zrobił i dlaczego, wyjaśnić nieporozumienia, lecz czuje, że jest cenzurowany, ponieważ cokolwiek mówi, może być odczytane jako zachęcanie do przemocy - tłumaczył Joret. Norweskie ministerstwo sprawiedliwości poinformowało, że każdy w Norwegii ma prawo do złożenia skargi. - Sprawa (Breivika) jest bardzo dobrze udokumentowana i przekażemy policji wszystkie potrzebne informacje - poinformował resort w oświadczeniu. Dyrektor więzienia Bjarkeid nie skomentował sprawy skargi Breivika. W jednym z zeszłorocznych wywiadów dla gazety "Verdens Gang" powiedział, że Breivik nie może mieć normalnych kontaktów w zakładzie z innymi osadzonymi, ponieważ istnieje ryzyko, że może wziąć zakładnika. Na jesieni zeszłego roku Breivik skarżył się już na nieludzkie warunki w więzieniu twierdząc, że jest bez przerwy nadzorowany przez strażników i nie może ani wysyłać ani otrzymywać listów. Nie krył także niezadowolenia, że odebrano mu komputer, z którego mógł korzystać przed ogłoszeniem wyroku. Breivik został skazany w sierpniu 2012 roku na co najmniej 21 lat więzienia za zabicie w lipcu 2011 roku w centrum Oslo i na wyspie Utoya 77 osób. Tłumaczył, że dokonał masakry, by "zapobiec islamizacji Norwegii".