"Bild" odwiedził w Norwegii ojca zamachowca. "W małym miasteczku, około 40 minut jazdy samochodem od Oslo, leży śnieg. (...) Jens Breivik mieszka w żółtym domu ze żwirowym podjazdem. Na dzwonku do drzwi nie ma jego nazwiska" - relacjonuje gazeta. Szczupły siwy mężczyzna nie chce pokazywać twarzy do kamery. Zbyt wiele się wydarzyło. Minęło wiele lat, odkąd były dyplomata wypowiadał się w międzynarodowych mediach o swoim synu. Co Jens Breivik sądzi o tym, że jego 42-letni syn chce wyjść z więzienia? "Nie mogę zapomnieć tego, co zrobił" - mówi 86-latek, który był w wielu krajach jako przedstawiciel rządu Królestwa Norwegii. "Mój syn zabił 77 niewinnych, bezbronnych ludzi. Oczywiście, jest to coś, o czym myślę bardzo często" - wyznaje mężczyzna. I dalej: "Nie mogę więc powiedzieć, że kiedykolwiek jeszcze będę miał normalne życie. Żałuję, że nie było mnie wtedy w budynku rządowym lub na Utoyi. Żeby mnie też zabrał". Następnie "formuje palce w pistolet i celuje nimi we własną skroń" - opisuje "Bild". Co Jens Breivik sądzi o tym, że jego 42-letni syn chce wyjść z więzienia? "Myślę, że to absurd" - wyjaśnia. "Bo Anders nie wyjdzie. Prawdopodobnie nie przez najbliższe 20 lat. Nie chcę, żeby wyszedł". Od wielu lat nie ma kontaktu ze swoim dzieckiem, mówi: "Wszystkiego, co o nim wiem, dowiedziałem się z gazet". Anders Breivik, który "obecnie nazywa się Fjotolf Hansen, od czasu wydania wyroku przebywa w więzieniu w Skien w skrzydle o zaostrzonym rygorze. Masowy morderca nie ma kontaktu z innymi więźniami. Nawet strażnicy są regularnie zmieniani, ponieważ psychologowie obawiali się, że więzień Breivik może mieć na nich wpływ, jeśli będzie miał z nimi zbyt bliski kontakt. 42-latek mieszka samotnie w trzech celach - z telewizorem, konsolą do gier, komputerem (bez Internetu), sprzętem fitness. W 2015 roku rozpoczął tam studia licencjackie (politologia na Uniwersytecie w Oslo)". Breivik twierdzi jednak, że naruszane są jego prawa człowieka Breivik twierdzi jednak, że naruszane są jego prawa człowieka. Już w 2012 roku skarżył się na to w liście, a w 2016 roku nawet pozwał państwo do sądu. Domagał się m.in. Internetu i kontaktu z innymi więźniami. Jego pozew przez kilka lat zajmował sądy. Jednak po kilku apelacjach nic się nie zmieniło w jego warunkach więziennych. W 2018 r. odrzucono również sprawę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Prokuratora, służba więzienna oraz psychiatra sprzeciwiają się warunkowemu zwolnieniu mordercy.