Porywacz został zastrzelony, kiedy postanowił opuścić już autobus. Wziął ze sobą 20-letnią zakładniczkę, którą wykorzystał jako żywą tarczę. Wtedy uzbrojony policjant zaskoczył go z tyłu i kilkakrotnie strzelił mu w głowę. Wszystko to zostało pokazane w telewizji. Porywacz, w ciężkim stanie, został aresztowany. Zmarł później w szpitalu, podobnie jak 20-latka. Nie jest jeszcze jasne, czy została postrzelona przez policjanta czy przez porywacza. Jeden z zakładników, któremu udało się uciec przez okno autobusu opowiadał, że w pojeździe została postrzelona młoda kobieta, która przez 1,5 godziny musiała leżeć na podłodze z przestrzeloną nogą. Podobno wielu innych ludzi było dotkliwie pobitych. Porywacz najprawdopodobniej chciał tylko wymusić od pasażerów pieniądze. Nie planował porwania.