W mieście Ribeirao Preto w stanie Sao Paulo samochód, usiłujący ominąć barykadę wzniesioną przez demonstrantów, wjechał w grupę ludzi. Na miejscu zginął osiemnastoletni chłopak, trzy inne osoby zostały ranne - informują lokalne gazety w wydaniach internetowych. Kierowca zbiegł z miejsca wypadku. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff z powodu protestów odwołała mającą się rozpocząć w niedzielę tygodniową wizytę w Japonii - poinformowały brazylijskie media. Na piątek rano Rousseff zwołała pilną naradę swych doradców. W Rio de Janeiro demonstrowało ok. 300 tys. osób. Demonstranci wznosili barykady i podpalili samochód. Policja użyła gazu łzawiącego, gumowych kul i pojazdów opancerzonych - informują świadkowie. Co najmniej 40 osób odniosło obrażenia. Do starć demonstrantów z policją doszło też w miastach Campinas w stanie Sao Paulo i Salvador na północnym wschodzie kraju, gdzie w marszu protestacyjnym uczestniczyło ok. 50 tys. ludzi. W stołecznej Brasilii na ulice wyszło co najmniej 30 tys. osób. Policja użyła tam gazu łzawiącego i gumowych kul, by nie dopuścić demonstrantów do siedziby MSZ i innych budynków rządowych. Informacje o starciach z policją napłynęły też z Belem na skraju delty Amazonki i z Porto Alegre na południu. Demonstracje trwają, mimo że w środę władze Rio de Janeiro i Sao Paulo - dwóch największych miast Brazylii - po masowych protestach wycofały się z planów podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. Właśnie zapowiedź tych podwyżek wywołała obecną falę demonstracji. Teraz demonstranci domagają się m.in. większych nakładów na szkolnictwo i służbę zdrowia. Protestują również przeciwko gigantycznym kosztom mistrzostw świata w piłce nożnej, które zostaną rozegrane w przyszłym roku w Brazylii.