"Jest 245 zabitych, a 48 osób przebywa w szpitalach" - poinformował szef miejscowej policji Cleberson Bastianello. Dodał, że ciała zostały przyniesione do miejskiej sali gimnastycznej, gdzie mają być zidentyfikowane. Jak podkreśla przedstawiciel miejscowych władz Marcelo Arigoni, pełna liczna ofiar nie jest jeszcze znana. Nie są też znane dokładne przyczyny pożaru. Luiza Sousa, przedstawicielka policji z Santa Maria powiedziała agencji Reutera, że ogień wybuchł, gdy jeden z członków występującego właśnie zespołu albo z jego ekipy technicznej zapalił flarę, od której zajął się sufit klubu, a ogień rozprzestrzenił się w ciągu kilku sekund. Ogień wybuchł około godz. 2 w nocy czasu miejscowego (godz. 5 czasu polskiego) w klubie "Kiss". Według przedstawiciela klubu był on niemal pełny i bawiło się w nim wówczas od 1000 do 2000 ludzi. Wśród gości wybuchła panika i zaczęli przepychać się do wyjścia. Cytowany przez lokalną gazetę 23-latek powiedział: "Udało mi się wyjść tylko dlatego, że jestem bardzo silny". Pogorzelisko wciąż przeszukują strażacy. Większość ofiar zmarła z powodu uduszenia lub została stratowana. "To działo się naprawdę szybko. Było dużo dymu, bardzo ciemnego" - relacjonuje 29-latka, której udało się wyjść. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff z powodu tragedii skróciła wizytę w Chile, gdzie odbywa się szczyt Unii Europejskiej i regionalnego bloku Ameryki Łacińskiej i Karaibów CELAC, i wraca do kraju - poinformował jej rzecznik. Santa Maria, położone na samym południu Brazylii przy granicy z Argentyną i Urugwajem w odległości około 300 km od stolicy stanu Rio Grande do Sul, Porto Alegre, jest ważnym miastem uniwersyteckim. Mieszka w nim około 250 tys. ludzi. Jak podkreśla agencja AP, jest to jeden z najtragiczniejszych pożarów, do jakich doszło w nocnych klubach od ponad dekady. 25 grudnia 2000 roku w pożarze w dyskotece w mieście Luoyang w Chinach zginęło 309 ludzi. Ten film jest wyjątkowo drastyczny. Tylko dla osób o naprawdę mocnych nerwach