Pires jest pierwszą polityczną ofiarą kryzysu, w którym pogrążone jest brazylijskie lotnictwo, zwłaszcza po ubiegłotygodniowej katastrofie Airbusa A320 w Sao Paulo. Zginęło w niej blisko 200 ludzi. We wtorek linie TAM, do których należał rozbity samolot, powołując się na złą pogodę odwołały lub skierowały na inne trasy dziesiątki lotów z lotniska Congonhas, gdzie doszło do katastrofy. Port był tego dnia czasowo zamykany. Z kolei w czasie weekendu kilkugodzinna awaria w wojskowym centrum kontroli lotów w Manaus spowodowała groźny chaos w ruchu powietrznym między północną Brazylią i Ameryką Środkową oraz USA Piresa na czele szefa resortu obrony zastąpi Nelson Jobim, emerytowany sędzia Sądu Najwyższego, związany z Lulą. W ciągu niecałego roku w Brazylii doszło do dwóch tragicznych katastrof lotniczych. We wrześniu 2006 roku w dżungli Amazonii rozbił się Boeing 737-800 ze 155 osobami na pokładzie. Ponad tydzień temu Airbus A320 nie zdołał wyhamować na końcu pasa, uznawanego od dawna za niebezpiecznie krótki. Zginęło ponad 180 ludzi na pokładzie i kilkanaście osób na ziemi.