Ostatnie sondaże ogłoszone tuż przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi w Brazylii wywróciły dotychczasową "hierarchię" głównych kandydatów, sytuując na drugim miejscu za faworytką wyborów, prezydent Dilmą Rousseff (66 lat), dynamicznego "probiznesowego" i popularnego kandydata Aecio Nevesa (54) z Partii Socjaldemokracji Brazylijskiej (PSDB). Ten eksgubernator jednego z najbogatszych brazylijskich stanów, górniczego Minas Gerais, jest uczniem 83-letniego dziś byłego prezydenta (1995-2002) Fernando Henrique Cardoso. Jego neoliberalną politykę, która doprowadziła do bardzo poważnego zdłużenia państwa, Partia Pracujących (PT) byłego prezydenta Inazio Luli da Silvy (2003-2011) zastąpiła odmienną strategią rozwoju, stawiając przede wszystkim na poszerzanie brazylijskiego rynku wewnętrznego, dzięki której klasa średnia w 200-milionowym kraju powiększyła się w ciągu dziesięciolecia o 36 milionów ludzi. Według sondażu CNT w pierwszej turze wyborów kandydatka PT Dilma Rousseff powinna uzyskać - zgodnie z dotychczasowymi przewidywaniami - 40,6 proc. głosów, podczas gdy Neves - 24 proc. Była minister ochrony srodowiska w rządzie PT Marina Silva (56 lat), która nie zdołała stworzyć własnej partii i znalazła oparcie wyborcze w Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB) spadła w sondażach na trzecie miejsce z 21,4 proc. głosów. Wyniki drugiej tury 26 października to według sondaży 46 procent głosów dla Rousseff i 40,8 proc. dla Nevesa. Gdyby jednak do drugiej tury przeszła Marina Silva, wynik głosowania ukształtowałby się następująco: 47,6 proc. głosów dla obecnej prezydent i 37,9 dla Silvy. Agencja AFP przypisuje awans Dilmy Rousseff i Aecio Nevesa w sondażach energicznej kontrofensywie machin wyborczych Partii Pracujących i PSDB, które dominują od 20 lat w brazylijskiej polityce i które rozporządzają w poszczególnych stanach kraju potężnym aparatem wyborczym. W wyborach prezydenta Brazylii startuje 12 kandydatów, z tego trzy to kobiety: trzecia to kandydatka skrajnej lewicy (PSOL) 43-letnia Luciana Genro. Ustawa z 2009 roku postanawia, że co najmniej 30 proc. osób startujących w wyborach powinny stanowić kobiety. Brazylijki to 52 proc. wyborców i 15 proc. składu parlamentu, który również będzie wybierany w niedzielę, podobnie jak władze stanowe i samorządowe.