Robert F. Kennedy Jr. pochodzi z jednej z największych politycznych dynastii w Stanach Zjednoczonych. Jego ojciec, Robert F. Kennedy, był senatorem, prokuratorem generalnym i kandydatem na prezydenta. Jego wuj i brat ojca, John F. Kennedy, wygrał wybory prezydenckie w 1960 roku. Obaj zostali zamordowani, gdy Kennedy Jr. był jeszcze dzieckiem. Dziś on sam chce zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych. Choć w jego rodzinie było wielu polityków, na każdym szczeblu administracji, dla Kennedy’ego Jr. start w wyborach jest nowością. Nigdy nie pełnił żadnej oficjalnej funkcji. Robert F. Kennedy Jr.: Prawnik i propagator teorii spiskowych Przez większą część swojego dorosłego życia był prawnikiem, specjalizującym się w sprawach środowiskowych. Następnie zyskał międzynarodową sławę jako aktywista i przeciwnik szczepień. Dziś jest postacią kontrowersyjną. Oskarżany o szerzenie teorii spiskowych, głównie w kwestiach medycznych. Kennedy Jr. publicznie twierdził m.in., że sieć Wi-Fi wywołuje nowotwory, środki chemiczne w wodzie powodują transpłciowość, a leki antydepresyjne prowadzą do strzelanin w szkołach. Oburzenie części opinii publicznej wywołała w lipcu bieżącego roku publikacja nagrania, na którym Kennedy Jr. sugeruje, że koronawirus był zaprogramowany tak, by oszczędzać Żydów aszkenazyjskich i Chińczyków. Kennedy na prezydenta Mimo kontrowersyjnych poglądów i braku politycznego doświadczenia w kwietniu 2023 roku ogłosił, że wystartuje w prawyborach Partii Demokratycznej. Pół roku później zmienił zdanie. Nie zrezygnował jednak z marzeń o prezydenturze. Podczas poniedziałkowego wystąpienia w Filadelfii ogłosił zgromadzonym zwolennikom, że w wyborach wystartuje jako kandydat niezależny. - Przybyłem tu dzisiaj, aby ogłosić naszą niezależność od tyranii korupcji, która okrada nas z niedrogiego życia, naszej wiary w przyszłość i naszego szacunku do siebie nawzajem - zaczął. - Ale aby to zrobić, muszę najpierw ogłosić własną niezależność: niezależność od Partii Demokratycznej, od wszystkich innych partii politycznych - kontynuował. Robert F. Kennedy Jr. przyznał, że nie była to dla niego łatwa decyzja. W końcu zdecydował się porzucić ugrupowanie, którego historię tworzyli w znacznej mierze jego przodkowie. - Nie podjąłem tej decyzji pochopnie. Bardzo bolesne jest dla mnie porzucenie partii moich wujów, ojca, dziadka i pradziadków - mówił. Pragmatyczna decyzja Kennedy’ego Choć z historycznego punktu widzenia decyzja Kennedy’ego może wydawać się zaskakująca, w rzeczywistości jest ona pragmatyczna. Po pierwsze, jego poglądy niekoniecznie trafiają do liberalnych wyborców. Po drugie, ma mniejsze poparcie niż urzędujący prezydent. Dotychczasowe sondaże pokazywały, że w prawyborach partii demokratycznej nie miał najmniejszych szans na zwycięstwo. Ubiegający się o drugą kadencję Joe Biden miał nad nim średnią przewagę w wysokości 47 punktów procentowych. Gdyby Kennedy nie zdecydował się na kandydaturę niezależną, zwyczajnie odpadłby z rywalizacji jeszcze w prawyborach. Teraz może mieć pewność, że jego nazwisko pojawi się w listopadzie 2024 roku na kartach wyborczych, pod warunkiem, że nie zabraknie mu determinacji. Z przeprowadzonego w ubiegłym tygodniu sondażu wynika, że w starciu przeciwko Trumpowi i Bidenowi Kennedy może liczyć na około 14 proc. głosów. Zbyt mało, żeby myśleć o wygranej, jednak wystarczająco, by poważnie namieszać w wyścigu o Biały Dom. Kennedy może zapisać się w historii Historia polityczna Stanów Zjednoczonych zna wiele przypadków kandydatur niezależnych. Żadna z nich nie zakończyła się nigdy sukcesem. Ostatni raz, gdy kandydat spoza dwóch głównych partii osiągnął w wyborach prezydenckich dwucyfrowy wynik zdarzył się w 1992 roku. Wtedy to Ross Perot zdobył prawie 19 proc. głosów. Ze względu na to jak skonstruowany jest amerykański system wyborczy - kandydat z największą liczbą głosów w danym stanie zdobywa pełną pulę elektorów, a wybory wygrywa ten, kto zgromadzi ich 270 - nawet tak istotne poparcie niewiele znaczy. Bratanek Kennedy’ego ma jednak szansę na historyczny wynik. W trakcie kampanii może również zbudować solidny fundament pod start w przyszłych wyborach. Źródła: AFP, "The New York Times" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!