Zdaniem prof. Jerzego Bralczyka, językoznawcy, który był gościem Copernicus Festival w Krakowie, Polacy mają dwojaki stosunek do prawdy. - Jak ktoś powiedział komuś parę słów prawdy, to raczej nie były to słowe miłe, prawda? Bo prawda musi boleć, prawda w oczy kole. Mamy ambiwalentny stosunek do tej prawdy - mówił. - Drugim typem dyskursu jest dyskurs populistyczny, gdzie inne wartości są brane pod uwagę - raczej nie Kościół, tylko ulica jest tu źródłem instytucjonalnym. Tu się pojawia wulgarność, sensacyjność - dodał. Trzeci to poprawność polityczna. Jak zauważył językoznawca, tylko do pewnego poziomu jesteśmy w stanie ją znieść. - "Tolerancja" i "szacunek", nie bardzo lubię te słowa. "Tolerancja" za bardzo mi przypomina "tolerowanie", którego nigdy nie chciałbym być obiektem. Szacunek chciałbym zarezerwować nie dla wszystkich, ale dla tych, którzy są przeze mnie podziwiani - tłumaczył Język kultury - To, że język jest najważniejszym składnikiem kultury, na ogół jest niepodważalne - tłumaczył profesor. W trakcie wykładu przybliżył słuchaczom dwa sposoby rozumienia języka. W jego ocenie ten "dawniejszy język" był środkiem udanego porozumiewania się. Nowa rola języka polega na byciu "narzędziem sprawnej i skutecznej komunikacji". Jak podkreślił językoznawca, są to ujęcia trochę inne. - Wolałem to pierwsze - raczej porozumiewanie się, a nie komunikacja- dodał. Jego zdaniem porozumiewanie się jest czymś głębszym, prawdziwszym - gdy się porozumiewamy, zaczynamy o czymś myśleć. - Nasze porozumiewanie się powinno być udane, a nie tylko skuteczne. (...) Nawet jeśli skutek nie zostanie osiągnięty, to z samego dziania się powinniśmy mieć pozytywne doznania - mówił. Szereg banałów Mówiąc o języku, profesor Bralczyk zaznaczył, że musi się posłużyć szeregiem banałów. Wśród nich wymienił takie stwierdzenia jak: język jest wartością, dobrem społecznym, tworzy wspólnotę, jest spoiwem. Z drugiej strony, jak podkreślił, wzmacnia się dzisiaj inne postrzeganie języka - on nie tylko łączy, ale i dzieli, nie tylko jest środkiem porozumiewania się, ale tworzy też przestrzeń konfliktu. - Dawniej język bywał bezpiecznym tematem zastępczym. Jak zauważył profesor, w latach 70. i 80. szukano bezpiecznego gruntu, na którym jednak społeczeństwo potrafiło się porozumieć i zdarzało się, że to był właśnie język. Ekspert zwrócił uwagę na fakt, że żyjemy w czasach dominacji wizerunku. - Trudno powiedzieć, kiedy zaakceptowaliśmy to, że nie interesuje nas, jak jest istotnie, ale jaki jest wizerunek. Kiedyś dowiaduję się od prowadzącego kampanię prezydencką, że zastanawiano się , jaką koncepcję wizerunku pokazać, i zdecydowano się kandydata pokazać takim, jaki naprawdę jest. Ten wybór okazał się dosyć ciekawy akurat, ale to był jeden z możliwych - mówił.