Styczniowe badanie największego w USA związku zawodowego nauczycieli, Krajowego Stowarzyszenia Edukacyjnego (NEA), wykazało, że liczba osób zamierzających odejść z zawodu znacznie wzrosła od sierpnia. 90 proc. ankietowanych traktuje poczucie wypalenia zawodowego jako poważny problem. 86 proc. twierdzi, że od początku pandemii zauważyło więcej niż kiedykolwiek pedagogów odchodzących z zawodu lub przechodzących na wcześniejszą emeryturę. Zdaniem 80 proc. nieobsadzone miejsca pracy doprowadziły do zwiększenia obowiązków dla tych, którzy pozostali. - Zeszłego lata zaczęłam podróżować po całym kraju. Bez wyjątku, na każdym kroku, od Kentucky do Oakland, słyszałam od pedagogów, że są wyczerpani, przytłoczeni, czuli się niekochani i nieszanowani - podkreśliła cytowana przez radio publiczne NPR Becky Pringle, prezes NEA liczącego prawie 3 miliony członków. USA: Ponad połowa nauczycieli chce odejść z pracy Niezadowolenie kształtowało się na różnym poziomie w zależności od rasy. Z pracy chciało odejść najwięcej, 62 proc., czarnoskórych pedagogów i 59 proc. latynoskich. Dla porównania ogółem podobne zamiary wykazywało 55 proc. nauczycieli. Znamienne, że chęć odejścia z zawodu na podobnym poziomie demonstrowali pedagodzy rozpoczynający karierę, w średnim wieku, jak i będący bliżej emerytury. Według biura statystyki pracy (BLS) w amerykańskich szkołach publicznych jest dziś 567 tys. mniej nauczycieli niż przed pandemią. Zgodnie z danymi NEA 43 proc. miejsc pracy nie jest obsadzonych. Do środków zaradczych Pringle zalicza m.in. podniesienie uposażeń i wzrost zatrudnienia. Jej związek sugeruje przeznaczenie na to funduszy z liczącego 122 mld. dolarów ratunkowego planu wsparcia federalnego dla szkół w dobie pandemii. Naciska na to NEA. Pringle argumentuje, że nawet jeśli są to fundusze tymczasowe i wygasną w ciągu trzech lat, nieodzowne stają się właśnie teraz.