Paliwo wróciło do jednej z brytyjskich fabryk przetwórstwa nuklearnego, skąd przed trzema laty wywieziono je do Japonii. W międzyczasie okazało się, iż wyniki testów bezpieczeństwa przeprowadzane przez Brytyjczyków były fałszowane. W związku z tym Japończycy zrezygnowali z niebezpiecznego importu, a zarząd fabryki obiecał odwieźć paliwo do Wielkiej Brytanii. Zdaniem organizacji Greenpeace, dzięki protestowi zorganizowanemu na Morzu Irlandzkim cały świat dowiedział się o transporcie niebezpiecznych materiałów. Zieloni twierdzą, że 5 proc. transportowanego plutonu wystarczyłoby na skonstruowanie 50 bomb atomowych. Dodają również, że jego podróż przez 39 tys. km mogła się zakończyć atakiem terrorystów.