Administracja USA pozwała w środę BP i kilka innych firm, mających związek z wyciekiem ropy w Zatoce Meksykańskiej, zarzucając im łamanie amerykańskich przepisów, dotyczących ochrony środowiska. Gigant naftowy zareagował komunikatem, w którym stwierdza, że pozew ten: "jest jedynie stwierdzeniem zarzutów (stawianych) przez rząd i w żadnej mierze nie stanowi ustaleń dowodzących odpowiedzialności (BP) ani stwierdzeń prawnych, dowodzących, że zarzuty te mają jakiekolwiek podstawy". Komentując decyzję rządu Reuters napisał w środę, że jest to "pierwsza salwa, rozpoczynająca batalię prawną, która zapewne potrwa długo". Administracja domaga się uznania odpowiedzialności finansowej pozwanych firm, bez żadnych ograniczeń, za straty, wywołane wyciekiem ropy. Wyciek, spowodowany wybuchem na zarządzanej przez koncern BP platformie wiertniczej Deepwater Horizon w kwietniu w Zatoce Meksykańskiej, wywołał katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego. Wypłynęło w sumie 4,9 mln baryłek ropy, zanim w lipcu udało się tymczasowo zatamować wyciek. Przyczyną największej w historii USA katastrofy ekologicznej były głównie zaniedbania BP, który dzierżawił platformę i prowadził na niej prace wiertnicze. Zawiodła głowica przeciwerupcyjna i jej obudowa. Wini się też rząd USA, który nie dopilnował, by koncern wprowadził odpowiednie zabezpieczenia. Pod naciskiem administracji prezydenta Baracka Obamy BP zobowiązał się już do odłożenia 20 miliardów dolarów ze swoich aktywów na specjalny fundusz, z którego w najbliższych czterech latach będzie się wypłacać odszkodowania.