Boris Johnson w poniedziałkowych wypowiedziach stara się tonować nastroje i wyciąga rękę do obozu "Remain". "Ponad 16 milionów Brytyjczyków głosowało za pozostaniem w UE. To nasi sąsiedzi, nasi bracia i siostry, którzy zrobili to, w co z całego serca wierzyli. W demokracji większość może decydować, ale każdy jest tak samo wartościowy. Jako większość musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, by zatroszczyć się o ten drugi obóz. Musimy budować mosty. Oczywistym jest, że niektórzy mają poczucie rozczarowania, dezorientacji, straty" - powiedział Boris Johnson. Były burmistrz Londynu wyjaśnił przy okazji, jak wyobraża sobie funkcjonowanie Wielkiej Brytanii poza UE. Johnson jest za utrzymaniem wspólnego rynku, chce natomiast wprowadzenia punktowego systemu imigracyjnego. Podkreślił, że prawa obcokrajowców pracujących i mieszkających na Wyspach będą należycie chronione. Polityk zapowiedział, że zasadniczą zmianą będzie "uwolnienie się od opresyjnego prawa europejskiego", zdolność do samostanowienia i zaoszczędzone pieniądze, które nie będą już transferowane do Brukseli. Eksburmistrz zaznaczył, że negocjacje ws. wyjścia z UE toczone będą bez pośpiechu. Przy okazji pochwalił George'a Osborne'a, kanclerza skarbu, za zapewnienia, że brytyjska gospodarka nie ucierpi znacząco na Brexicie. Boris Johnson jest jednym z faworytów do objęcia schedy po premierze Davidzie Cameronie. Jego główną rywalką jest Theresa May.