Johnson był w notowaniach bukmacherów typowany na faworyta w wyścigu o przywództwo w Partii Konserwatywnej i zarazem do stanowiska szefa rządu. Wcześniej stał się najbardziej rozpoznawalną twarzą zwycięskiej kampanii na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a prowadzona przez niego kampania miała decydujące znaczenie dla wyniki ubiegłotygodniowego referendum. Jego wycofanie się z kandydowania - ogłoszone chwilę przed zamknięciem listy kandydatów do objęcia schedy po Cameronie - zaskoczyło obserwatorów brytyjskiego życia politycznego. Były burmistrz Londynu w wystąpieniu dla prasy długo wyliczał, jakie zadania stoją przed nowym rządem, wymieniając m.in. zjednoczenie obozu za i przeciwko Brexitowi. Po czym podsumował: "tą osobą nie mogę być ja". "Moją rolą będzie udzielenie wszelkiego możliwego wsparcia przyszłemu konserwatywnemu rządowi" - powiedział Johnson i odmówił udzielenia odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Media wiążą jego decyzję z nieoczekiwanym wysunięciem swej kandydatury przez ministra sprawiedliwości Michaela Gove'a, innego zwolennika Brexitu bardzo aktywnego w kampanii i uważanego powszechnie za sojusznika Johnsona. Wielokrotnie zapewniał on, że nie myśli o ubieganiu się o stanowisko premiera. Tymczasem w czwartek ogłosił, że z żalem doszedł do wniosku, że Johnson nie zdoła wykazać się przywództwem koniecznym podczas negocjowania warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Tłumaczył, że to skłoniło go do wysunięcia własnej kandydatury. W sumie o schedę po Cameronie ubiegać się będzie pięcioro kandydatów. Po wycofaniu się Johnsona za faworytkę uchodzi minister spraw wewnętrznych Theresa May. W oświadczeniu dla mediów powiedziała, że choć opowiadała się za pozostaniem w UE, to będzie respektować decyzję wyborców podjętą w referendum. "Brexit znaczy Brexit" - oznajmiła. "Kampania się zakończyła, głosowanie się odbyło, frekwencja była wysoka i opinia publiczna wydała werdykt. Nie może być prób pozostania w UE, ani żadnych prób powtórnego dołączenia do niej tylnymi drzwiami, ani kolejnego referendum" - powiedziała. O zamiarze kandydowania na lidera Partii Konserwatywnej poinformowali także: minister pracy i emerytur Stephen Crabb, były minister obrony Liam Fox i Andrea Leadsom odpowiadająca w rządzie za sprawy energii. Po zeszłotygodniowym referendum w sprawie Brexitu, w którym blisko 52 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za wyjściem kraju z UE, premier Cameron zapowiedział dymisję, by nowy szef rządu mógł formalnie rozpocząć i później nadzorować procedurę wystąpienia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. Cameron bezskutecznie apelował w kampanii do rodaków o głosowanie za pozostaniem w UE.