W przemówieniu wygłoszonym na zakończenie czterodniowej konferencji Partii Konserwatywnej w Manchesterze Johnson przekonywał, że jest wiele powodów, by mieć ufność co do sytuacji państwa i jego kierunku, ale jest jedna sprawa, która kładzie się na to cieniem - niezałatwiona kwestia brexitu. "W chwili, gdy wyborcy desperacko pragną, abyśmy skupili się na ich priorytetach, my nadal przeżuwamy temat brexit, podczas gdy to, czego ludzie chcą - czego chcą zwolennicy wyjścia, zwolennicy pozostania, czego chce świat - to spokojne i rozsądne potraktowanie tematu i pójście dalej. I właśnie dlatego 31 października wychodzimy z UE, niezależnie od wszystkiego. Doprowadźmy brexit do końca. Możemy, musimy i zrobimy to" - mówił Johnson. Skrytykował opozycję za to, że blokuje decyzję wyborców wyrażoną ponad trzy lata temu w referendum. "Obawiam się, że po trzech i pół roku ludzie zaczynają czuć, że są traktowani jak głupcy. Zaczynają podejrzewać, że w tym kraju są siły, które po prostu nie chcą, aby brexit w ogóle został zrealizowany. A jeśli zobaczą, że te podejrzenia są słuszne, sądzę, że będzie to miało poważne konsekwencje dla zaufania do demokracji" - kontynuował brytyjski premier. "Kochamy Europę" Przekonywał, że jedynym rozwiązaniem jest wyjście z UE 31 października. "Zróbmy to ze względu na możliwości, jakie przyniesie brexit - nie tylko, by odzyskać kontrolę nad naszymi pieniędzmi, naszymi granicami i prawami, by regulować je w inny i lepszy sposób oraz zająć nasze miejsce dumnego, niezależnego zwolennika globalnego wolnego handlu. Zróbmy to, ponieważ opóźnienie jest bezcelowe i kosztowne. Zróbmy to, ponieważ musimy zbudować nasze nowe pozytywne partnerstwo z UE" - wzywał Johnson. Wyjaśnił, że Partia Konserwatywna nie jest ugrupowaniem antyeuropejskim. "Kochamy Europę. Jesteśmy Europejczykami, ale po 45 latach naprawdę dramatycznych zmian konstytucyjnych musimy mieć nowe relacje z UE - pozytywne i pewne partnerstwo - i możemy to zrobić" - przekonywał. Johnson oświadczył, że jego rząd przedkłada w środę UE "konstruktywne i rozsądne propozycje" w sprawie brexitu. Podkreślił, że w żadnych okolicznościach nie będzie kontroli na granicy Irlandii Północnej ani w jej pobliżu, a konserwatyści będą respektować proces pokojowy w tej prowincji i będące jego podstawą porozumienie wielkopiątkowej. "Teraz ich kolej na kompromis" Johnson nie ujawniał szczegółów, ale to, co mówił, potwierdzało wcześniejsze informacje dziennika "Daily Telegraph". Zgodnie z nimi plan "dwóch granic na cztery lata" zakłada, że wraz końcem okresu przejściowego - w trakcie którego Londyn ma nadzieję zawrzeć z UE umowę o wolnym handlu - 31 grudnia 2020 r., całe Zjednoczone Królestwo, czyli zarówno Wielka Brytania, jak Irlandia Północna, wyjdzie z unii celnej, ale Irlandia Północna pozostanie w unijnym wspólnym rynku w zakresie obrotu produktami rolnymi i przemysłowymi. Po czterech latach północnoirlandzkie Zgromadzenie Parlamentarne miałoby zdecydować, czy po 2025 r. prowincja ma pozostać dalej w takich samych specjalnych stosunkach z UE, czy też podlegać regulacjom brytyjskim. "I tak, to jest kompromis ze strony Wielkiej Brytanii. Mam wielką nadzieję, że nasi przyjaciele (w UE) to zrozumieją i to, że teraz ich kolej na kompromis. Ponieważ jeżeli nie uda nam się osiągnąć porozumienia na temat tego, co jest zasadniczo techniczną dyskusją o charakterze przyszłych kontroli celnych (...), to nie miejmy wątpliwości, że alternatywą jest brak porozumienia. Nie jest to rezultat, którego chcemy. Nie jest to rezultat, do którego dążymy. Ale pozwolę sobie powiedzieć na tej konferencji, że to rezultat, na który jesteśmy gotowi" - zapewnił. "Zawsze mieliśmy odwagę być oryginalni" Mniej więcej połowa wystąpienia była wygłoszona pod kątem spodziewanej niedługo kampanii wyborczej. Johnson deklarował, że docenia znaczenie publicznego systemu opieki zdrowotnej NHS, zapowiedział zintensyfikowanie walki z przestępczością, m.in. poprzez zwiększenie liczby policjantów i zaostrzenie kar, rozbudowę infrastruktury drogowej i kolejowej, walkę ze zmianami klimatycznymi czy rozwój nowoczesnych technologii. Powtórzył obietnicę złożoną w poniedziałek przez ministra finansów Sajida Javida o zwiększeniu płacy minimalnej. "To jest wizja dla Wielkiej Brytanii, kraju otwartego, patrzącego na zewnątrz, globalnie myślącego i nastawionego na wolny handel - wysokie płace, niskie podatki, wysokie kwalifikacje, gospodarka o wysokiej wydajności z dochodami najszybciej rosnącymi w przypadku tych, którzy otrzymują najniższe wynagrodzenie" - mówił Johnson. Odwołując się do licznych brytyjskich wynalazków czy idei, w których Wielka Brytania była pionierem, przekonywał, że musi ona mieć odwagę, by iść swoją drogą. "Zawsze mieliśmy odwagę być oryginalni, robić rzeczy inaczej, a teraz mamy zamiar zrobić kolejny wielki krok (...). Zrealizujmy brexit do końca" - wezwał. Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)