"Mówię, że czas, by doprowadzić do brexitu. Myślę, że mieszkańcy tego kraju mają już dość. Ten parlament musi albo stanąć z boku (...), albo złożyć wniosek o wotum nieufności i wreszcie stawić czoło rozliczeniu się z wyborcami" - mówił Johnson w bardzo emocjonalnym przemówieniu, które kilkukrotnie było przerywane okrzykami opozycji. Johnson bardzo zdawkowo odniósł się do orzeczenia Sądu Najwyższego, mówiąc, że nie zgadza się z opinią sędziów, ale będzie ją respektował. Dużo natomiast mówił, o tym, że kluczowe jest zrealizowanie woli wyborców wyrażonej w referendum z 2016 r., gdyż jest to podstawą zaufania do brytyjskiej demokracji. Oskarżenia wobec opozycji Oskarżał też opozycję, że próbuje za wszelką cenę podważyć wynik referendum, a swoimi działaniami utrudnia renegocjację porozumienia z Unią Europejską. Przyjętą przed zawieszeniem parlamentu drugą ustawę o wyjściu z UE, która zmusza go do zwrócenia się o przełożenie terminu brexitu, nazwał ustawą kapitulacyjną, co zostało bardzo negatywnie przyjęte przez opozycję. "Wyjaśnię tylko, dlaczego nazywam to ustawą o kapitulacji. Zobowiązywałaby nas ona do pozostania w UE miesiąc po miesiącu kosztem miliarda funtów miesięcznie. Odebrałaby krajowi możliwość decydowania o tym, jak długo to przedłużenie będzie trwało i dałaby takie uprawnienia UE. Odbiera ona fundamentalną zdolność tego kraju do wyjścia z negocjacji" - wyjaśniał Johnson. Johnson obiecał, że każde porozumienie, które zawrze z UE, zostanie poddane pod głosowanie w parlamencie. "Mogę bezwzględnie zagwarantować, że jeżeli i kiedy będziemy w stanie dostarczyć w dniach 17 i 18 października porozumienie, które w mojej opinii będzie dobre dla tej izby i tego kraju, oczywiście przedstawimy je parlamentowi i mam nadzieję, że wówczas uzyska on zgodę" - mówił. Szef rządu wytykał opozycji, że przez dwa lata domagała się przeprowadzenia wyborów, mówiąc o utracie mandatu przez konserwatystów, a gdy on dwukrotnie złożył wniosek o rozwiązanie parlamentu, dwa razy partie opozycyjne zagłosowały przeciw. Odpowiedź Corbyna Odpowiadając na wystąpienie premiera, lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn przekonywał, że obecny szef rządu nie nadaje się do pełnienia tej funkcji, i ponownie wezwał go do ustąpienia. Corbyn nazwał przemówienie Johnsona "dziesięcioma minutami buńczucznych krzyków". "Było jak jego niezgodne z prawem zawieszenie parlamentu. Zero, bez żadnych efektów i powinno być skasowane" - mówił Corbyn. Oświadczył też, że rząd Johnsona zawodzi Brytyjczyków nie tylko w kwestii brexitu, ale we wszystkich dziedzinach. "Ta izba nie widziała jeszcze żadnych szczegółów na temat tego, co rząd chce negocjować" - mówił Corbyn o obietnicach premiera w sprawie renegocjacji umowy z UE. Odnosząc się do wezwania premiera o przegłosowanie wniosku nieufności, co umożliwiłoby przeprowadzenie przedterminowych wyborów, powtórzył stanowisko Partii Pracy, że popiera ona wcześniejsze wybory, ale dopiero, gdy wykluczona zostanie możliwość wyjścia kraju z Unii Europejskiej bez porozumienia. We wtorek Sąd Najwyższy orzekł, że zawieszenie parlamentu przez Johnsona - które miało trwać od 10 września do 14 października - było niezgodne z prawem, w związku z czym spiker Izby John Bercow ogłosił wznowienie w środę obrad. Orzeczenie sędziów, które zostało odebrane jako duża polityczna porażka Johnsona, wzmogło presję na niego, by ustąpił ze stanowiska. Z tego powodu Johnson zdecydował się na skrócenie swojego udziału w posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Z Londynu Bartłomiej Niedziński