Międzynarodowa Komisja Humanitarna ds. Ustalania Faktów istnieje na papierze od 1977 roku na mocy protokołu dodatkowego do konwencji genewskich. Służy do badania wszelkich zdarzeń, które mogą stanowić ciężkie naruszenie międzynarodowego prawa humanitarnego. Dotąd jeszcze nigdy nie została użyta do przeprowadzenia żadnego dochodzenia.Na jej działanie musiałyby się zgodzić Afganistan i USA, które nie są stronami protokołu o powołaniu konwencji i dotąd nie podporządkowały się jej jurysdykcji. W środę wiceprzewodniczący komisji Thilo Marauhn powiedział AFP, że wysłała ona do obu krajów propozycję zajęcia się sprawą, ale dotąd nie otrzymała odpowiedzi. Z inicjatywą, by komisja przeprowadziła dochodzenie, wystąpili wcześniej Lekarze bez Granic (MSF). "Otrzymaliśmy przeprosiny i kondolencje, ale to nie wystarczy. Nie mamy wciąż żadnego wyjaśnienia co do powodów, dla których powszechnie znany, wypełniony pacjentami i personelem szpital był bombardowany przez godzinę" - powiedziała szefowa MSF Joanne Liu. Podstawą kompetencji Komisji jest zawsze zgoda stron konfliktu. Opierając się na wynikach dochodzenia, komisja sporządza faktograficzny raport zawierający takie rekomendacje, jakie uzna za właściwe, ale nie ustala winnych naruszenia zasad międzynarodowego prawa humanitarnego. Już wcześniej Lekarze bez Granic zapowiedzieli, że w zależności od wyników śledztwa komisji zadecydują, czy wnieść przeciwko komuś oskarżenie karne za zabójstwo lub straty materialne. Według Lekarzy bez Granic amerykańskie naloty na szpital w Kunduzie miały miejsce między godz. 2 i 3 nad ranem, w 15-minutowych odstępach. W czasie ataków w szpitalu przebywało ponad 100 pacjentów. Zginęły 22 osoby, w tym 12 pracowników MSF. Dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie, amerykański generał John Campbell oświadczył w Senacie USA, że atak na szpital w Kunduzie był omyłką. Podkreślił, też, że armia USA zapewni przejrzystość w wyjaśnieniu przyczyn zbombardowania szpitala, Pentagon prowadzi w tej sprawie dochodzenie.