Prowincja Idlib, do której uciekli cywile i rebelianci z innych obszarów Syrii, a także potężne siły dżihadystyczne, była w tym miesiącu celem wielu nalotów i ostrzałów, co może być preludium do ofensywy syryjskich sił rządowych na pełną skalę - zaznacza agencja Reutera. Doradca prezydenta USA podkreślił również, że w kontaktach Stanów Zjednoczonych z Rosją nie było mowy o porozumieniu w sprawie skierowania syryjskich sił rządowych przeciwko rebeliantom w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii. Zapytany w wywiadzie dla Reutera, czy istnieje jakiekolwiek porozumienie amerykańsko-rosyjskie na temat takiej operacji, Bolton powiedział: "Nie, ale jesteśmy bardzo zaniepokojeni, gdy patrzymy na sytuację militarną i chcemy, żeby dla prezydenta Syrii Baszara el-Asada było całkowicie jasne, że oczekujemy, iż nie dojdzie do użycia broni chemicznej lub broni biologicznej, jeśli w Idlibie będą jakieś dodatkowe działania militarne". Bolton, zapytany, w jaki sposób Stany Zjednoczone mogą zareagować w przypadku ataku chemicznego lub biologicznego na Idlib, odparł: "Mocno". W kwietniu administracja USA utworzyła koalicję sił amerykańskich, francuskich i brytyjskich do ataku na syryjskie obiekty rządowe związane z produkcją broni chemicznej po tym, jak w ataku trującym gazem w Dumie, na południu Syrii, zginęło kilkadziesiąt osób. Damaszek zaprzeczył użyciu takiej broni. Cel USA w Syrii Reuters pisze, że na początku prezydentury Donalda Trumpa Stany Zjednoczone próbowały wycofać się z Syrii, gdzie poprzednia administracja Baracka Obamy rozmieściła pewne siły i udzieliła ograniczonego wsparcia rebelianckim siłom kurdyjskim wbrew Turcji, sojusznikowi USA w NATO. Bolton uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy wsparcie Stanów Zjednoczonych będzie kontynuowane, określając obecność USA w Syrii jako "opartą na celach". Wskazał, że celem USA w Syrii jest doprowadzenie do zniszczenia kalifatu Państwa Islamskiego (IS) i "poradzenie sobie z ciągłym zagrożeniem terrorystycznym ze strony IS". USA martwią się też obecnością irańskich milicji i regularnych sił w Syrii - wskazał. Amerykańskie sankcje nałożone na Iran W wywiadzie doradca Trumpa odniósł się również do amerykańskich sankcji ponownie nałożonych na Iran. Jak ocenił, są one bardziej efektywne niż oczekiwano. "Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że ponowne nałożenie sankcji, jak sądzimy, ma już znaczący wpływ na gospodarkę Iranu i faktycznie na opinię publiczną w tym kraju" - zauważył Bolton. Irańska gospodarka nękana jest wysokim bezrobociem i inflacją. Ponadto wartość irańskiej waluty, riala, od kwietnia spadła o połowę, a ponowne nałożenie sankcji może pogorszyć sytuację. Tysiące Irańczyków protestowało w ostatnich tygodniach przeciwko gwałtownemu wzrostowi cen niektórych artykułów żywnościowych, bezrobociu i korupcji. Protesty dotyczące wysokich kosztów utrzymania często przeradzały się w antyrządowe wiece - zwraca uwagę Reuters. "Myślę, że efekty, ekonomiczne efekty z pewnością są nawet silniejsze, niż się spodziewaliśmy" - ocenił Bolton. "Jednak aktywność Iranu w regionie nadal jest wojownicza" - podkreślił, wymieniając działania Iranu w Iraku i Syrii, wspieranie Hezbollahu w Libanie, a także grożenie zablokowaniem transportów ropy w Cieśninie Ormuz, która jest strategiczną drogą wodną. Bolton przybył do Izraela w niedzielę z trzydniową wizytą, którą ma zdominować kwestia Iranu, jego działania nuklearne i kwestia obecności sił irańskich w Syrii. Iran jest wrogiem numer jeden Izraela, którego władze z entuzjazmem przyjęły podjętą w maju przez prezydenta Trumpa decyzję o wycofaniu się USA z porozumienia nuklearnego światowych mocarstw z Iranem z 2015 r. Wraz z wycofaniem USA z umowy Trump zarządził wprowadzenie zaostrzonych sankcji wobec Teheranu. Na początku sierpnia weszła w życie pierwsza runda restrykcji; kolejna przewidziana jest na początek listopada.