Według szacunków Pollster Viacencia, jakie zostały przedstawione w niedzielę wieczór w telewizji publicznej, Morales uzyskał w pierwszej turze 43,9 proc. oddanych głosów, a Mesa - 39,4 proc. Niezależnie od tego, który z tych szacunków pokryje się z ostatecznymi rezultatami głosowania, już teraz można stwierdzić, że o tym, kto będzie sprawować najwyższy urząd w państwie, zadecyduje druga tura, która odbędzie się 15 grudnia. Dla 59-letniego Moralesa, lidera Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS), jest to całkowicie nowa sytuacja - zauważa agencja Reutera. Od 2006 r., gdy sięgnął po najwyższy urząd w państwie, ten lewicowy polityk zwyciężał zawsze w pierwszej turze. Tak było w 2009 i w 2014 r. "Jeśli więc w grudniu uda mu się pokonać Mesę, będzie to najsłabszy mandat, jaki kiedykolwiek uzyskał" - pisze w komentarzu Reuters. Sondaże przedwyborcze wskazywały na 10-procentową przewagę Moralesa nad kandydatem centroprawicy Carlosem Mesą, który także sprawował już kiedyś urząd prezydenta Boliwii. W latach 2003-2005, gdy po tzw. wojnie gazowej z urzędu został usunięty prezydent Gonzalo Sanchez de Losada, obecny lider Wspólnoty Obywatelskiej (CC), przejął stery władzy niejako z urzędu, ponieważ Mesa był wówczas wiceprezydentem. Na słabszy niż zazwyczaj wynik Moralesa oprócz pogarszającej się sytuacji gospodarczej 11-milionowej Boliwii, mogły też wpłynąć jego wysiłki na rzecz obejścia konstytucji i przedłużenie rządów. Zgodnie z art. 168 ustawy zasadniczej w Boliwii możliwe jest sprawowanie funkcji prezydenta przez dwie kadencje. W 2013 r. Sąd Najwyższy Boliwii uznał, że Evo Morales i jego wiceprezydent Alvaro Garcia Linera mogą ubiegać się o trzecią kadencję, ponieważ artykuł ten został znowelizowany już po wyborach. W referendum, jakie z inicjatywy Moralesa marzącego o czwartej kadencji zorganizowano w 2016 r., wyborcy opowiedzieli się przeciwko zmianom w ordynacji, które umożliwiłyby mu ubieganie się o kolejną kadencję. Ostateczną decyzję w tej sprawie podjął w 2017 r. znowu Sąd Najwyższy, który orzekł, że nie ma przeciwwskazań natury prawnej, by Morales po raz czwarty wystartował w wyborach. Przeciwnicy Moralesa wskazywali, że w 2014 r., gdy ubiegał się o trzecią kadencję, solennie obiecał, iż kadencja przypadająca na lata 2014-2019 będzie jego ostatnią. Zarzucają mu też działania sprzeczne z demokracją i ustawą zasadniczą. Uważają, że jest odpowiedzialny za narastającą korupcję. Do głosowania w niedzielę było uprawnionych 6,9 mln wyborców. Wyborczy sąd wstrzymuje dalszą publikację wyników Boliwijskie władze wyborcze, po podaniu wyników niedzielnych wyborów prezydenckich na podstawie prawie 84 proc. głosów, wstrzymały publikację dalszych wstępnych rezultatów. Obserwatorzy domagają się uzasadnienia decyzji. Przewodnicząca Najwyższego Sądu Wyborczego Maria Eugenia Choque oświadczyła, że dotychczasowe dane były jedynie wstępne i obecnie rozpoczyna się ostateczne, oficjalne liczenie głosów. Oczekiwanie na końcowe wyniki może potrwać kilka dni. Obserwatorzy z Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) zaapelowali jednak do sądu wyborczego, by wyjaśnił, dlaczego wstrzymał dalszą publikację wstępnych wyników. Organizacja w komunikacie na Twitterze oceniła, że podanie uzasadnienia dla tej decyzji jest "kluczowe".